Sceny rodem z filmu katastroficznego rozegrały się w czwartek na południu Kalifornii. Stojący na nadbrzeżu ludzie zaobserwowali wysoką falę zmierzającą w ich stronę. Mimo ucieczki w głąb lądu, nie wszystkim udało się wyjść z tego bez szwanku. Do szpitali trafiło osiem osób.

W mediach społecznościowych pojawiło się kilka szokujących nagrań (w tym z perspektywy pierwszoosobowej) dokumentujących wydarzenia, do jakich doszło w czwartek w mieście Ventura w amerykańskim stanie Kalifornia.

Na jednym z wideo - udostępnionym przez straż pożarną hrabstwa Ventura - widać ludzi stojących na parkingu w pobliżu oceanu. W pewnym momencie nadciągnęła fala, która była tak duża, że porwała m.in. zaparkowanego pick-upa.

Choć ludzie próbowali uciekać w popłochu, to nie wszystkim udało się wyjść z tej sytuacji bez szwanku. Strażacy poinformowali, że do lokalnych szpitali przetransportowanych zostało osiem osób.

Woda zalała tereny położone w pobliżu oceanu, a domy znajdujące się wzdłuż linii brzegowej zostały uszkodzone.

Straż pożarna przekazała, że była to tzw. rogue wave, czyli "fala wyjątkowa" (z definicji wynika, że jest to fala morska o wysokości znacznie większej niż typowe fale w danych warunkach pogodowych - przyp. red.).

Przed wystąpieniem wysokich fal ostrzegali wcześniej meteorolodzy. Oddział Narodowej Służby Pogodowej w Los Angeles wydał nawet ostrzeżenie przed "wyjątkowo niebezpiecznymi" falami wzdłuż wybrzeża Kalifornii, których nie widziano "od wielu lat".

Niestety, apele, by trzymać się z dala od brzegu, nie poskutkowały. Całe szczęście, że skończyło się tylko na niegroźnych obrażeniach.