Wybuch na stacji metra Parsons Green w zachodnim Londynie. Do szpitala trafiło 22 poszkodowanych: część ma oparzenia, część została poturbowana w wyniku paniki, ale życie żadnej z tych osób nie jest zagrożone. Zdarzenie zostało uznane za akt terroru. Jak podała policja, eksplodował ładunek wybuchowy domowej roboty. Według stacji BBC, był on wyposażony w zapalnik czasowy. Relację ze zdarzenia śledziliśmy w naszej relacji minuta po minucie. Zobaczcie jej zapis.
Brytyjska premier podkreśliła, że w przyszłym tygodniu wraz z francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem poprowadzi na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku spotkanie robocze poświęcone intensyfikacji walki z ekstremistyczną propagandą w internecie.
Premier, która w przeszłości była również ministrem spraw wewnętrznych, odniosła się także do uwagi amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który napisał na Twitterze, że sprawca był "w zasięgu wzroku" londyńskiej policji metropolitalnej.
Myślę, że nigdy nie jest pomocne, aby ktokolwiek spekulował na temat trwającego śledztwa. Tak jak powiedziałam, policja i służby bezpieczeństwa pracują nad ustaleniem pełnych okoliczności tego tchórzliwego ataku - oznajmiła May.
Eksperci wskazują na zmianę strategii terrorystów, bo to nie był zamach samobójczy. Sprawca użył zapalnika czasowego - nie chciał zginąć. W trzech wcześniejszych atakach przeprowadzonych w tym roku zamachowcy wiedzieli, że idą na pewną śmierć.
Zdaniem komentatorów, nie można przypuszczać, że człowiek, który podłożył bombę również ją wykonał - prawdopodobnie miał wspólników. Eksperci zauważają, że ładunek częściowo eksplodował nie w tym miejscu, gdzie planowano.
Telewizja Sky News poinformowała, powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa, że śledczy ustalili za pomocą kamer monitoringu wizerunek sprawcy porannego ataku.
Bomba domowej produkcji nie eksplodowała w pełni. Mieszanka wybuchowa mogła zostać przygotowana w złych proporcjach albo zapalnik nie zadziałał właściwie i spowodował jedynie niewielką eksplozję, praktycznie gwałtowny pożar.
Po zbadaniu ładunku policja będzie usiłować dotrzeć do źródła, w którym zamachowiec mógł się zaopatrzyć w materiały, choć to trochę jak szukanie igły w stogu siana. Zasadnicze informacje uzyskane zostaną od naocznych świadków i z zapisu kamer monitoringu - informuje korespondent RMF FM.
Początkowe stacje na linii metra nie mają wielu wejść i wyjść, według ekspertów jeszcze dziś policja może dysponować zdjęciami sprawcy lub sprawców - nie należy bowiem wykluczać, że zamachowców było więcej.
Brytyjska premier Theresa May oceniła po posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA, że atak terrorystyczny na pociąg londyńskiego metra był "tchórzliwy". Szefowa rządu przyznała, że ładunek "miał wyrządzić znaczące szkody".
Nasze myśli są z dotkniętymi tym zdarzeniem - powiedziała May.
Premier podziękowała służbom ratunkowym za szybką reakcję oraz "profesjonalizm i ich odwagę". Jak zaznaczyła, trwają prace nad "odkryciem pełnych okoliczności (...) i identyfikacją odpowiedzialnych (za atak) osób".
Sztab kryzysowy brytyjskiego rządu zakończył spotkanie zorganizowane po porannej eksplozji w londyńskim metrze. Nie zdecydowano się na podniesienie poziomu zagrożenia terrorystycznego. Oznacza to, że alert pozostaje na 4- w 5-stopniowej skali.
Policja potwierdza, że dotąd nikogo aresztowano. Przeszukuje także teren wokół stacji Parsons Green, ale zastosowanie zapalnika zegarowego, w jaki wyposażona została bomba, oznacza, że sprawcy prawdopodobnie nie było na miejscu w chwili eksplozji.
Od stacji początkowej w Wimbledonie pociąg przejechał 4 przystanki - na każdym z nich zamachowiec mógł wysiąść z wagonu. Prawdopodobnie zrobił to minutę lub dwie wcześniej, by skrócić czas, jaki mieli pasażerowie na zauważenie pozostawionego przez niego ładunku. Bomba mogła też eksplodować przypadkowo i mógł wyjść wraz z pozostałymi ludźmi. Wybuchła na szczęście, gdy pociąg znajdował się na stacji naziemnej, co znacznie ułatwiło ewakuację. Gdyby eksplodowała w pełni pod ziemią, bilans takiej eksplozji byłby trudny do oszacowania.
Prezydent USA Donald Trump w reakcji na piątkowy atak terrorystyczny w Londynie ocenił, że był to kolejny zamach przeprowadzony przez "terrorystę nieudacznika". Wezwał do rozszerzenia zakazu wjazdu do USA obejmującego m.in. obywateli sześciu krajów islamskich.