Administracja Donalda Trumpa uznała Jerozolimę za stolicę Izraela. "Ta decyzja jest niebezpieczna dla Bliskiego Wschodu, jest też poniekąd niebezpieczna dla całego świata" - tak decyzję komentuje doktor Łukasz Fyderek z Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Komu Donald Trump zrobił prezent? Iranowi i prezydentowi Syrii Baszarowi al-Asadowi, więc siłom, przeciwko którym wielokrotnie wypowiadał się negatywnie" - dodaje. "Trzeba powiedzieć, że dla krajów arabskich Jerozolima jest szczególnie istotna, ponieważ została zabrana Palestyńczykom, którzy też są Arabami. Kwestia Jerozolimy jest też istotna dla wszystkich muzułmanów ze względu na status miasta świętego w islamie" - mówił doktor UJ w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Administracja Donalda Trumpa uznała Jerozolimę za stolicę Izraela. "Ta decyzja jest niebezpieczna dla Bliskiego Wschodu, jest też poniekąd niebezpieczna dla całego świata" - tak decyzję komentuje doktor Łukasz Fyderek z Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Komu Donald Trump zrobił prezent? Iranowi i prezydentowi Syrii Baszarowi al-Asadowi, więc siłom, przeciwko którym wielokrotnie wypowiadał się negatywnie" - dodaje. "Trzeba powiedzieć, że dla krajów arabskich Jerozolima jest szczególnie istotna, ponieważ została zabrana Palestyńczykom, którzy też są Arabami. Kwestia Jerozolimy jest też istotna dla wszystkich muzułmanów ze względu na status miasta świętego w islamie" - mówił doktor UJ w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Protesty w Bangladeszu /ABIR ABDULLAH /PAP/EPA

Marek Wiosło, RMF FM: Jak pan sądzi, dlaczego prezydent Trump uznał Jerozolimę za stolicę Izraela?

Łukasz Fyderek: Pewności mieć oczywiście nie można, natomiast wydaje mi się, że nie wszystkie, ale bardzo wiele racjonalnych przesłanek przemawiało za tym, żeby jej nie uznawać. I to był powód, dla którego kolejni prezydenci, pomimo ustawy kongresowej zobowiązującej Stany Zjednoczone do przeniesienia ambasady, nie wdrażali w życie jej zapisów. Od lat. Powodów było wiele... Powodów związanych z pogorszeniem bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych, pogorszeniem bezpieczeństwa Izraela, a także stratą możliwości kontynuowania procesu pokojowego, i tak dalej.

Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki...

Mamy tutaj do czynienia ze zbiorem racjonalnych czynników i mamy lidera - Donalda Trumpa. Musimy na niego patrzeć też jak na pewnego rodzaju dziecko swoich czasów. To jest populistyczny lider ery Twittera. To jest nowy rodzaj populizmu, który widzimy, jak rozwija się na naszych oczach w rozmaitych krajach. I mamy tego rodzaju liderów, jak Donald Trump czy jak prezydent Turcji Recep Erdogan, oni nie słuchają profesjonalnych doradców w zakresie polityki zagranicznej. Cała ich ścieżka kariery zasadza się na kontestowaniu elit. Profesjonalni dyplomaci to dla nich są jacyś "jajogłowi", którzy coś mówią, niekoniecznie trzeba ich słuchać, tylko należy postępować zgodnie z własnym przeczuciem. Takim "good feeling".

Przepraszam, chce pan powiedzieć, że przeniesienie stolicy, takiego wielkiego symbolu, ważnego miasta dla trzech religii na świecie, spowodowane było tym, by mieć więcej followersów na Twitterze?

Żeby mieć zadowolonych followersów, a followersi to też wyborcy, oczywiście. To nie jest więc taka mała rzecz. Tylko zauważmy, w jakich czasach żyjemy. Że politycy, owi populiści dzisiejszego czasu, mają poczucie, że są bezpośrednio skomunikowani, wiedzą czego chcą ich ludzie.

Co ta decyzja prezydenta USA, oznacza dla Bliskiego Wschodu?

Ta decyzja jest niebezpieczna dla Bliskiego Wschodu, jest też poniekąd niebezpieczna dla całego świata. Ta decyzja została podjęta wbrew prawu międzynarodowemu, ponieważ ONZ wielokrotnie wypowiadało się przeciwko uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela. Jerozolima jest stolicą de facto Izraela.

Tam jest Kneset (parlament Izraela - dop.red.)

Tak, od 1950 roku. Natomiast w roku 1967 Izrael, po wojnie sześciodniowej, zajął wschodnią część Jerozolimy, która w świetle prawa międzynarodowego jest terytorium okupowanym. Natomiast władze izraelskie przyjęły ustawę w roku 80., która zakładała, że stolicą państwa Izrael jest cała Jerozolima - cała jedna i niepodzielna Jerozolima. I to jest problem, bo mamy miasto, które faktycznie jest stolicą Izraela, a którego połowa jest terytorium okupowanym, z którego Izrael powinien się wycofać. I tego nikt nie kontestuje z perspektywy prawa międzynarodowego. 

Decyzja Trumpa niejako umacnia suwerenność Izraela nad całą Jerozolimą. Chociaż oczywiście Stany Zjednoczone, podobnie jak większość państw, ma umieszczone placówki dyplomatyczne w zachodniej części, która jest w posiadaniu Izraela i która nie budzi wątpliwości z punktu widzenia prawa międzynarodowego, natomiast uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela niejako osłabia sytuację, osłabia poczucie bezpieczeństwa wszystkich krajów na świecie, w tym Polski. Państw, które budują swoje poczucie bezpieczeństwa na tym, że istnieje prawo międzynarodowe. W większości przypadków duże mocarstwa je przestrzegają i ten ruch jest w pewnym sensie lekceważeniem prawa międzynarodowego i to jest niebezpieczne w wymiarze globalnym. 

Mamy bardzo duże oburzenie arabskiej ulicy. A tego nie mogą lekceważyć arabscy liderzy. Także ci, którzy od lat prowadzą proamerykańską politykę, w szczególności sąsiedzi Izraela - tacy jak Egipt czy Jordania, bo te dwa kraje utrzymują stosunki dyplomatyczne z Izraelem, mają podpisane traktaty pokojowe - i to jest wyzwanie dla bezpieczeństwa samego Izraela, podkopuje proces pokojowy.

Trzeba powiedzieć, że dla krajów arabskich Jerozolima jest szczególnie istotna, ponieważ została zabrana Palestyńczykom, którzy też są Arabami. Kwestia Jerozolimy jest też istotna dla wszystkich muzułmanów ze względu na status miasta świętego w islamie. Ja spotykałem się na przykład z żywym zainteresowaniem sprawami Jerozolimy w tak odległych krajach jak Malezja czy Indonezja.

Co tam się zacznie teraz dziać? Arabia Saudyjska, Syria, Liban, Iran...

Gdy mówimy o tym krajobrazie Bliskiego Wschodu, to na pewno te kraje, które konsekwentnie prowadzą antyamerykańską politykę, zyskują. Komu Donald Trump zrobił prezent? Prezydentowi Iranu, prezydentowi Syrii Baszarowi al-Asadowi, więc tym siłom, przeciwko którym wielokrotnie wypowiadał się negatywnie. Teraz te państwa mówią: "widzicie zawsze mówiliśmy: Stany Zjednoczone są bardzo proizraelskie, są wrogami muzułmanów". To jest ta narracja, która będzie z łatwością sprzedawana przez ruchy takie jak Hezbollah, Hamas i da wiatru w żagle tym ruchom.