Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zapowiedział, że USA będą ścigać dżihadystów z Państwa Islamskiego aż do "bram piekieł". "Piekło to miejsce, w którym są. To miejsce, do którego trafią" - powiedział polityk.
Mocne słowa Bidena padły podczas spotkania w stoczni okrętowej w mieście Kittery w stanie Main. Polityk odniósł się do opublikowanego we wtorek nagrania z egzekucji kolejnego amerykańskiego dziennikarza, Stevena Sotloffa.
Biden nazwał islamistów "barbarzyńcami" i zapowiedział, że Amerykanie nie będą zastraszani przez "ohydne czyny".
Wróciliśmy po 9 września. Otrzepaliśmy z siebie pył i upewniliśmy się, że Osama bin Laden już nigdy więcej nie zagrozi Amerykanom. Wróciliśmy silni po zamachach w Bostonie. Nie obwinialiśmy nikogo, ale postanowiliśmy, że to się już nigdy nie powtórzy. Jako naród jesteśmy zjednoczeni, jeśli ludzi zagrażają Amerykanom, nie wycofujemy się - powiedział wiceprezydent. Na końcu dodał tylko krótko: "nie zapomnimy".
Biały Dom poinformował w środę, że nagranie umieszczone w sieci jest autentyczne.
Wideo przedstawia dokonaną przez ścięcie głowy egzekucję 31-letniego Sotloffa, uprowadzonego w 2013 roku w Syrii. Materiał zawiera również wezwanie do krajów świata, by wycofały się z kierowanego przez USA "sojuszu zła" przeciwko Państwu Islamskiemu; zagrożono straceniem kolejnego zakładnika, Brytyjczyka Davida Hainesa.
Sotloffa, nieformalnego współpracownika magazynów "Time" i "Foreign Policy", widziano po raz ostatni w Syrii w sierpniu 2013 roku, zanim w ubiegłym miesiącu pojawił się w nagraniu wideo Państwa Islamskiego, przedstawiającym egzekucję amerykańskiego zakładnika Jamesa Foleya. Zapowiedziano wtedy, że Sotloff zostanie stracony, jeśli USA nie wstrzymają ataków lotniczych na formacje Państwa Islamskiego w Iraku.