Chińskie władze nie doceniły możliwego zagrożenia i budynki w tym rejonie wznoszono w oparciu o zaniżone normy bezpieczeństwa. Takie opinie pojawiają się w naukowej prasie. W wyniku poniedziałkowego trzęsienia ziemi śmierć poniosło ponad 13 tysięcy ludzi; około 18 tysięcy jest pod gruzami w samym tylko mieście Mianyang w prowincji Syczuan. Siłę wstrząsów ocenia się na 7,9 stopnia w skali Richtera.
W epicentrum wstrząsów wydzieliła się energia odpowiadająca 300-400 bombom jądrowym z Hiroszimy – twierdzą specjaliści. Według ekspertów, cytowanych przez portal internetowy tygodnika "New Scientist", było to trzęsienie nawet do pięciu razy silniejsze niż takie, do którego na podstawie historycznych obserwacji dopasowano normy budowlane.
Przewidywały one, że prawdopodobieństwo wystąpienia takiego, dopuszczalnego trzęsienia ziemi w ciągu pięćdziesięciu lat, wynosi 10 procent. Prawdopodobnie te szacunki były zaniżone, tym bardziej, że aż dwukrotnie w minionym stuleciu na tym terenie wystąpiły wstrząsy o sile ponad 7,5 stopnia. Rozmiar zniszczeń i możliwa liczba ofiar sugerują, że ryzyko, na które się zdecydowano, było zbyt duże.