Powstaje wielka koalicja przeciwko rosyjsko-niemieckiemu gazociągowi, który ma powstać na dnie Bałtyku. Kraje skandynawskie i nadbałtyckie chcą wymóc na Unii Europejskiej, by ta zaczęła myśleć o wspólnej polityce wobec Moskwy.
W skład frontu wchodzi pięć krajów skandynawskich oraz czterej nowi członkowie UE. Jeżeli uda im się ustalić jednobrzmiące stanowisko w sprawie podmorskiej rury, to przyszłość tej niemiecko-rosyjskiej inwestycji nie będzie już tak różowa.
Na stanowisko lidera grupy wysuwa się Litwa. - Mogę przedstawić zdanie naszego prezydenta. On jest bardzo aktywny w sprawie gazociągu. Podejmuje ten problem na wszystkich spotkaniach, każdego szczebla - mówi rzecznik prezydenta Litwy. Aktywność tego kraju już została zauważona. Litwę włączono bowiem do prac komisji, która bada, w jaki sposób gazociąg może zagrozić środowisku Bałtyku.
Głosu Polski niestety zbytnio w całej sprawie nie słychać. Ustępujący politycy za granicą szukali przede wszystkim pracy, a nowe władze toczą wewnętrzne gierki koalicyjne.