Co najmniej ośmiu kandydatów w niedzielnych wyborach komunalnych w Brazylii startowało pod pseudonimem "Barack Obama". Przybranie imienia demokratycznego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych nie przyniosło im jednak szczęścia - informuje agencja Associated Press.
Mieszkańcy ponad pięciu tysięcy brazylijskich miejscowości wybierali burmistrzów i członków rad lokalnych. Sukces odniosła Partia Pracujących prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, zwiększając swoją liczbę mandatów w porównaniu z wynikami poprzednich wyborów.
Brazylijskie prawo wyborcze pozwala kandydatom przybrać dowolny pseudonim, pod warunkiem, że nie jest obraźliwy. W tegorocznych wyborach pojawił się zarówno Osama bin Laden, jak i Zinedine Zidane. Co najmniej ośmiu kandydatów szukało oparcia w popularności Baracka Obamy.
Nazwisko Obama zdecydowanie mi pomogło - stwierdził Claudio Henrique dos Anjos, który walczył o urząd burmistrza Belford Roxo na przedmieściach Rio de Janeiro. Oficjalne wyniki pokazują jednak, że nie otrzymał żadnego głosu. Sukcesu nie odnieśli także inni kandydaci posługujący się nazwiskiem ciemnoskórego senatora z Illinois. Być może nazwisko Johna McCaina przyniosłoby im więcej szczęścia - sugeruje AP, wskazując, że nikt się na taki pseudonim nie zdecydował.