Izraelska propozycja złożona Palestyńczykom zabarykadowanym w Bazylice Narodzenia w Betlejem jest nie do zaakceptowania. Oferta ta został odrzucona przez palestyńskich negocjatorów. Izrael zaproponował dwa wyjścia dwustu Palestyńczykom chroniącym się w Bazylice - albo proces sądowy, albo dożywotnie wygnanie.
Wszystko wskazuje natomiast na to, że spotkanie amerykańskiego sekretarza stanu Colina Powella z palestyńskim przywódcą Jaserem Arafatem nie przyniosło żadnego postępu w sprawie zawieszenia broni między Izraelem a Palestyńczykami. Spotkanie w Ramallah trwało 3,5 godziny. Colin Powell określił je jako pożyteczne i konstruktywne. Z doświadczenia wiadomo, że takie sformłowanie równoznaczne jest z całkowitym fiaskiem. Colin Powel spotka się jeszcze w Jerozolimie z prezydentem Izraela Mosze Kacawem, a wieczorem z premierem Szaronem. Tymczasem Szaron powiedział dziś, że nie odstąpi od żądania, by Arafat oddał ukrywających się u jego boku izraelskiego ministra turystyki.
Agencja France Press powołując się na rzecznika premiera Szarona Raana Gissina pisze, że Izrael ma propozycję dla palestyńskich bojowników zabarykadowanych w Bazylice Narodzenia w Betlejem. Mieliby oni do wyboru - albo proces w Izraelu albo dożywotnie wygnanie.
Dziennikarze będą mogli wchodzić do większości okupowanych stref na Zachodnim Brzegu Jordanu. Ogłaszając to izraelskie dowództwo zastrzegło, że zostaną zachowane ograniczenia w przypadku trzech miejsc: oblężonej siedziby przywódcy Autonomii Palestyńskiej, kompleksu Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem, w której ukrywają się Palestyńczycy, i Dżeninu, gdzie w ubiegłym tygodniu doszło do najkrwawszych walk. Decyzja armii izraelskiej jest odpowiedzią na protest sześciu grup medialnych, które zaapelowały o dostęp do miejsc, gdzie wojska izraelskie prowadzą ofensywę przeciwko Palestyńczykom.
foto Jan Mikruta RMF Jerozolima
16:20