Prezydent USA Joe Biden przyznał, że prawie zasnął na scenie podczas ubiegłotygodniowej debaty z Donaldem Trumpem. Sugerował przy tym, że był zmęczony zagranicznymi podróżami, które odbył w czerwcu.
Przedwyborcza debata kandydatów głównych partii na prezydenta USA - Joe Bidena i Donalda Trumpa - rozpoczęła się o godz. 21:00 czasu amerykańskiego w czwartek (godz. 3:00 w nocy czasu polskiego). Odbyła się ona w studiu telewizji CNN w Atlancie.
"To było bolesne", "pełna panika" w obozie prezydenta, "nie wierzę w to, co oglądam", Biden miał "słaby początek" - to niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się po debacie Joe Bidena z Donaldem Trumpem.
Podczas swoich wypowiedzi Biden często się jąkał i mówił powoli.
"Zdecydowałem się podróżować po świecie parę razy niedługo przed debatą (...) Nie posłuchałem swoich współpracowników i potem prawie zasnąłem na scenie" - powiedział prezydent, podczas wtorkowego wyborczego spotkania z darczyńcami w McLean w Wirginii pod Waszyngtonem. "To nie jest wymówka, ale wyjaśnienie" - dodał.
Wcześniej podczas wtorkowego briefingu prasowego rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre tłumaczyła, że Biden był - i nadal jest - przeziębiony i zmagał się z bólem gardła. Zaprzeczyła jednak, by prezydent brał leki na przeziębienie.