"Jeśli nie będzie politycznej odwilży w kraju, to złożymy wniosek do Unii Europejskiej o drastyczne sankcje ekonomiczne wobec Białorusi" - podkreśla w rozmowie z naszym reporterem Władimir Niekliajew, główny przeciwnik Aleksandra Łukaszenki w ostatnich wyborach prezydenckich. Unia Europejska wciąż straszy Mińsk sankcjami. Białoruska opozycja do tej pory nie była zgodna, czy sankcje ekonomiczne to dobre rozwiązanie. "Rozmowy z Mińskiem o demokratyzacji okazują się nieskuteczne" - dodaje Niekliajew.
Jeśli w krótkiej perspektywie rozmowy do tego nie doprowadzą, to złożymy wniosek do Unii Europejskiej, by poszła drogą Stanów Zjednoczonych i wprowadziła rzeczywiste sankcje ekonomiczne wobec Białorusi. Jeśli nie działają słowa, jeśli nie są przestrzegane umowy, to co więcej zrobić? - pyta.
Nie możemy ciągnąć tego zbyt długo. Do końca roku wszystko się rozstrzygnie - zaznacza Niekliajew, pytany o planowany termin złożenia wniosku do Unii. Albo władza zacznie z nami rozmawiać i rozpocznie reformy, zacznie przebudowywać system polityczny, albo stanie się to pod silniejszą presją - dodaje.