Sprzęt jest własnością polskiej placówki dyplomatycznej, która użyczyła go w 2005 roku zdelegalizowanemu przez Łukaszenkę Związkowi Polaków. Powód podawany przez sąd jest czysto formalny: w ostatnim czasie, gdy reżim przejmował dom polski w Iwieńcu, adwokat naszej ambasady złożył wniosek o wydanie polskiej własności. To praktycznie całe ruchome wyposażenie domu: meble, sprzęt RTV i AGH oraz komputery.
Wniosek właśnie został odrzucony, bo, ja tłumaczył sędzia, dołączono do niego jedynie kserokopię księgi inwentarzowej, a nie oryginał. Co ciekawe, białoruskie prawo nie precyzuje tej kwestii.
Na razie nasza ambasada nie ma pomysłu, co robić dalej. Od wczoraj iwieniecki dom z całym wyposażeniem przeszedł we władanie reżimowego związku Polaków. Przed planowanym na przyszły piątek pierwszym spotkaniem grupy polsko-białoruskich ekspertów, którzy mają rozmawiać o uznaniu związku Andżeliki Borys, to kolejny sygnał, że w stosunkach Mińsk-Warszawa nie ma żadnej odwilży.