​Belgijski parlament przegłosował ustawę, dzięki której władze będą mogły wydalać z kraju cudzoziemców, nawet jeżeli urodzili się w Belgii. To element walki z bojownikami islamskimi powracającymi do kraju po ostatnich klęskach poniesionych przez Państwo Islamskie.

​Belgijski parlament przegłosował ustawę, dzięki której władze będą mogły wydalać z kraju cudzoziemców, nawet jeżeli urodzili się w Belgii. To element walki z bojownikami islamskimi powracającymi do kraju po ostatnich klęskach poniesionych przez Państwo Islamskie.
Zdj. ilustracyjne /STEPHANIE LECOCQ /PAP/EPA

Chodzi o mniej niż 500 osób, jednak by działania władz były legalne potrzeba była ustawa. Belgijski rząd obawia się powrotu bojowników z Syrii i Iraku, którzy najczęściej mają kartę stałego pobytu.

Zgodnie z ustawą cudzoziemiec nie musi mieć udowodnionego przestępstwa. Do jego deportacji wystarczą informacje służb bezpieczeństwa. W zasadzie wydalić będzie można każdego cudzoziemca bez wyroku sądu, jedynie decyzją biura ds. cudzoziemców. Ustawa zezwala także na wprowadzenie zakazu pobytu obywatela Unii Europejskiej.

Argumenty o bezpieczeństwie narodowym nie wszystkich jednak przekonują. Organizacje pozarządowe uważają, że ustawa jest dyskryminująca. Twierdzą, że to "eksportowanie" problemu, który i tak w końcu powróci.

Z kolei obrońcy praw człowieka argumentują, że większość islamskich bojowników ma także obywatelstwo belgijskie, a tylko 40 z nich można uznać za "cudzoziemców" z długoterminową kartą pobytu. Jako przykład podają Salaha Abdeslama, zamachowca z Paryża, który większość dorosłego życia spędził w Belgii, w okrytej złą sławą dzielnicy Molenbeek, zwanej "wylęgarnią terrorystów". Abdeslam miał bowiem obywatelstwo francuskie. Czy wydalenie go z Francji uniemożliwiło by mu dokonanie zamachu w Paryżu? - pytał retorycznie liberalny poseł Philippe Pivin.  

(az)