Powstańcy przeszukujący kwaterę Muammara Kaddafiego w Trypolisie dokonali zaskakującego odkrycia. Natknęli się na album z fotografiami byłej szefowej dyplomacji USA Condoleezzy Rice. Libijski dyktator nazwał ją cztery lata temu "kochaną afrykańską kobietą".
W 2007 roku w wywiadzie dla telewizji Al-Dżazira libijski przywódca z uwielbieniem wypowiadał się o Rice. Popieram moją kochaną, czarną, afrykańską kobietę. Podziwiam ją i jestem bardzo dumny ze sposobu, w jaki ona odchyla się i wydaje polecenia arabskim przywódcom - mówił Kaddafi. Bardzo ją kocham, podziwiam i jestem dumny, ponieważ jest czarną kobietą o korzeniach afrykańskich. Kilka razy użył zdrobniałej formy imienia Condoleezzy Rice: "Leezza".
Rok później Kaddafi i Rice mieli okazję spotkać się osobiście. Szefowa amerykańskiej dyplomacji złożyła wówczas historyczną wizytę w Libii, w czasie której oświadczyła, że Stany Zjednoczone nie mają żadnych permanentnych wrogów. Libijski przywódca przyjął sekretarz stanu tradycyjnym posiłkiem kończącym w okresie ramadanu dzień postu. Kaddafi podarował wówczas Condoleezzie Rice pierścionek z brylantem, lutnię, medalion z własną podobizną i, oczywiście, podpisany egzemplarz swej "Zielonej książki". Łącznie upominki warte były 212 tysięcy dolarów.
Libijscy powstańcy zdobyli kompleks koszarowy Bab al-Azizija, czyli dawną siedzibę Kadafiego, we wtorek, ale nie znaleźli tam ani Kaddafiego, ani jego rodziny.