Co najmniej dwie osoby zginęły, a cztery zostały ranne podczas wczorajszych amerykańskich nalotów na Kandahar - twierdzi afgańska agencja informacyjna Afghan Islamic Press. Według AIP na dzielnice mieszkalne spadły pociski rakietowe. Tymczasem, jak pisze "Newsweek", niewykluczone, że już niedługo w Afganistanie rozpocznie się operacja lądowa.

Agencja donosi też, że amerykańskie samoloty zaatakowały między innymi lotnisko w Kandaharze i bazę wojskową w Kiszlu Dżadid. Według świadków obrona przeciwlotnicza w rejonie Kabulu, gdzie słyszano eksplozję, reaguje coraz słabiej. Może to oznaczać, że została poważnie zniszczona podczas ostatnich nalotów. Tymczasem jak można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Newsweek" siły specjalne Stanów Zjednoczonych rozpoczną szerszą operację w Afganistanie prawdopodobnie już w tym tygodniu. Jej pierwszym etapem będą jednak działania wywiadowcze, nie zaś próba natychmiastowego złapania lub zabicia Osamy bin Ladena. Na ile prawdziwe mogą być te informacje – sprawdzał nasz waszyngtoński korespondent, Grzegorz Jasiński. Posłuchaj jego relacji:

Tymczasem Talibowie nie wykluczyli, że mogą zgodzić się na ekstradycję Osamy bin Ladena, do kraju, w którym zarówno Stany Zjednoczone, jak i Afganistan nie mają wpływów. Jednak wicepremier Abdul Kabir podkreślił, że Amerykanie muszą najpierw dostarczyć konkretne dowody świadczące o związku bin Ladena z zamachami na Nowy Jork i Waszyngton. Ofertę tę odrzucił już prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush.

Foto: Al Jazeera

00:10