Jastrzębska Spółka Węglowa próbuje dotrzeć ze swoją propozycją podwyżek do strajkujących górników z kopalni „Budryk” w Ornontowicach. Przygotowała ulotki z dokładnymi wyliczeniami. Przedstawiciele komitetu protestacyjnego nie chcą bowiem podpisać porozumienia.
Zarząd JSW przekazał już ulotki górnikom, którzy nie strajkują. Teraz zastanawia się nad sposobem dotarcia do rodzin tych, którzy na powierzchni i pod ziemią okupują kopalnię. Być może informacje zostaną rozesłane do domów pocztą. Szefostwo Jastrzębskiej Spółki Węglowej ma nadzieję, że żony strajkujących górników przekażą im te informacje i będą mogli oni zdecydować, jak postępować dalej. Ich przywódcy wciąż twierdzą, że propozycja podwyżek nie istnieje. Jest obawa, że tak twierdzą również protestujący pracownicy.
Strajk na tle płacowym trwa już w kopalni od 36 dni. Wczoraj wieczorem oprócz 31 głodujących, prowadzących swój protest 1050 metrów pod ziemią, nadal głodowały również cztery osoby na powierzchni. Okupację wyrobisk na poziomie 700 metrów prowadziło około 150 górników, a około 200 okupowało kopalnię na powierzchni.
Strajkujący oczekują od zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej dostarczenia projektu porozumienia, zawierającego zapis o zrównaniu płac w "Budryku" z wynagrodzeniami w kopalni "Krupiński". W tej kopalni pensje - zanim na początku stycznia przyłączono "Budryka" do JSW - były najniższe w spółce. Wczoraj zarząd JSW przesłał komitetowi strajkowemu szczegółowe wyliczenia zaproponowanych w piątek podwyżek. Przedstawiciele komitetu utrzymują jednak, że tamte ustalenia nie spełniają ich oczekiwań.
Jeżeli strajk potrwa zbyt długo, mogą na nim ucierpieć nie tylko górnicy z „Budryka”, ale również 18 tysięcy pozostałych pracowników Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której kopalnia należy od stycznia. Przez czas strajku „Budryk” mógł zarobić 50 milionów złotych. Coraz gorsza kondycja finansowa kopalni może odbić się z kolei na planowanych podwyżkach dla pozostałych kilkunastu tysięcy górników ze spółki.