Na stronie internetowej Lecha Kaczyńskiego ma się dziś ukazać korespondencja między kancelariami: prezydenta i premiera, w sprawie udostępnienia głowie państwa rządowego samolotu. Zapowiedział to szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki po tym, jak wicepremier Grzegorz Schetyna w Kontrapunkcie RMF FM i „Newsweeka” powiedział, że prośby o samolot w ogóle nie było.
Paradoksalnie ujawnienie tej korespondencji może udowodnić racje obu stron. Wypowiedź Grzegorza Schetyny dotyczyła bowiem małego fragmentu rzeczywistości. Mianowicie tego, że nikt nigdy i z nikim nie ustalił precyzyjnie, że samolot poleci do Brukseli z premierem, a potem wróci po prezydenta. Takiego porozumienia nie zawarli ani obaj bohaterowie wojny o szczyt ani ich kancelarie.
Piotr Kownacki, który mówił o tym, że samolot będzie kursował tam i z powrotem, mówił raczej o swoich wyobrażeniach niż o ustaleniach. Miał do nich pełne prawo, bo zwrócił się z wnioskiem o samolot, a jedynym sposobem na to, żeby go dostać były właśnie takie warszawsko-brukselskie rejsy.