Samolot nie wrócił z Brukseli po prezydenta, bo nikt o to nie prosił – twierdzi gość Kontrapunktu RMF FM i Newsweeka Grzegorz Schetyna. Jeżeli byłaby rozmowa, sugestia, pismo, że samolot powinien wrócić, nie byłoby z tym problemów - mówi wicepremier. Schetyna zapewnił, że Tomasz Arabski, który poinformował Kancelarię Prezydenta, że maszyna nie wróci po Lecha Kaczyńskiego, może spać spokojnie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Agnieszka Burzyńska: Doleciał pan do Wrocławia bez żadnych problemów? Pilot nie zachorował?
Grzegorz Schetyna: Wszystko było dobrze.
Agnieszka Burzyńska: Słabe zdrowie to domena pilotów rządowych. Kto podjął decyzję o zabraniu samolotu prezydentowi?
Andrzej Stankiewicz: Pan też się pod tym podpisywał, czy był pan przeciw?
Grzegorz Schetyna: Nikt nikomu nie zabierał samolotu. Mówię to od kilku dni i będę to powtarzał.
Agnieszka Burzyńska: Samolot nie mógł wrócić z Brukseli po prezydenta. Zabrał, nie zabrał, ważne, że nie wrócił.
Grzegorz Schetyna: Nikt nikomu nie zabrał samolotu, powtarzam raz jeszcze, dlatego, że samolot został zamówiony przez Kancelarię Premiera i miał zabrać i zabrał delegację rządową z Warszawy do Brukseli.
Agnieszka Burzyńska: Ale mógł wrócić z Brukseli po prezydenta.
Grzegorz Schetyna: Jeśli zmieniałby się kalendarz, jeżeli byłaby sugestia, pismo, rozmowa, że ten samolot powinien wrócić, nie byłoby z tym problemów.
Agnieszka Burzyńska: Czyli Kancelaria Prezydenta nie rozmawiała z wami na temat powrotu?
Grzegorz Schetyna: Dokładnie tak. W tej kluczowej, bardzo emocjonalnej rozmowie między prezydentem a premierem, nie było słowa o żadnym samolocie. Połowa rozmowy była poświęcona kandydaturze Lecha Wałęsy do Rady Mędrców. Dopiero później zaczęła w mediach funkcjonować informacja, że prezydent udaje się do Brukseli samolotem rządowym, ale nie razem z premierem, tylko po nim. I to stworzyło cały, fałszywy obraz tej sytuacji. Nie było wcześniej żadnej rozmowy na temat wyjazdu wspólnego, czy też osobnego.
Andrzej Stankiewicz: Jest taka opinia, że to ministrowie z Kancelarii Premiera prą do zaostrzenia konfliktu z Lechem Kaczyńskim, że to oni wpadli na pomysł z tym samolotem.
Grzegorz Schetyna: To nie jest prawda. Jak tak patrzę i oceniam stosunki wzajemne na szczytach władzy, to byłbym ostatni, który powiedział, że otoczenie premiera ma wolę zaostrzenia tych tonów.
Agnieszka Burzyńska: Czyli Tomasz Arabski może spać spokojnie, nie straci stanowiska?
Grzegorz Schetyna: Tomasz Arabski jako szef Kancelarii i wszyscy pozostali sekretarze stanu w Kancelarii, jak i inni ministrowie śpią spokojnie. Problem jest gdzie indziej. Martwię się tylko, że ta niefortunna kwestia samolotu przesłoniła cały problem ze szczytem.
Agnieszka Burzyńska: Gdyby samolot wrócił, nie byłoby żadnej sprawy, a teraz sprawą zajęła się nawet prokuratura, która bada, czy premier, odmawiając samolotu, nie przekroczył uprawnień.
Andrzej Stankiewicz: Premier powinien się stawić na przesłuchanie?
Grzegorz Schetyna: Nazwijmy rzeczy po imieniu. Dwa pisma wysłane faksem, podpisane przez prywatne osoby. Czy to jest informacja, która uruchamia postępowanie w tej sprawie? Prokuratura na pewno wyjaśni te pisma, ale to jest absurd.
Agnieszka Burzyńska: Czyli uprawnienia nie zostały przekroczone? A zasady przyzwoitości i dobrego smaku zostały przekroczone?
Grzegorz Schetyna: Jeśli ktoś komuś odmówiłby samolotu, jeśli szef Kancelarii Premiera, który jest ostatecznym dysponentem floty rządowej, odmówiłby samolotu, który był w jego dyspozycji, prezydentowi RP, to rzeczywiście byłaby to polityczna niezręczność i byłby to błąd. Natomiast takiej sytuacji tu nie było. Kancelaria Prezydenta dysponowała samolotem rządowym , którego nie było, bo stał na lotnisku w Brukseli. Można to było załatwić w sposób racjonalny i spokojny, ale wymagało to rozmowy, a nie buńczucznych zapowiedzi w mediach, w jaki sposób prezydent się uda do Brukseli i jak będzie prowadził rozmowy.
Andrzej Stankiewicz: Ale my jesteśmy trochę zażenowani. To jest pierwszy etap kampanii prezydenckiej. Czy premier nie powinien zrezygnować ze stanowiska i otwarcie powiedzieć, że będzie kandydował i stanąć w szranki z prezydentem?
Grzegorz Schetyna: Wybory, które będą za ponad dwa lata, nie mają żadnego związku ze szczytem Unii Europejskiej.
Agnieszka Burzyńska: Ale tak to jest odbierane i będzie odbierane. Zaczął się pierwszy akord kampanii prezydenckiej.
Grzegorz Schetyna: Bo tak chcecie, żeby było odbierane, żeby coś się działo, żeby były emocje. Tak to widzą dziennikarze. Ja na to patrzę jak na ciężką, półtoradniową pracę, jak na wielki sukces na szczycie Rady Unii Europejskiej. I, że prezydent pojechał tam nie po to, żeby pomagać premierowi i ministrom, tylko żeby usiąść na krześle i dziesięć minut wytrzymać na debacie odnośnie najważniejszych spraw Europy.
Agnieszka Burzyńska: A my na to patrzymy, że będzie jeszcze gorzej. Piotr Kownacki mówi już: niech się boją moi przeciwnicy. Prezydent startuje w wyborach. Boi się pan?
Grzegorz Schetyna: Generalnie raczej rzadko się boję. Tutaj szczególnie mniej.
Agnieszka Burzyńska: Grzegorz Schetyna chce być premierem? Waldemar Pawlak mówi, że już się oswaja z tą myślą.
Andrzej Stankiewicz: A prezydent wyznał ostatnio, że nawet pana lubi. Może lepiej by się wam współpracowało?
Grzegorz Schetyna: Chciałbym, żebyśmy mogli powiedzieć o tym, że normalnie funkcjonuje w Polsce władza i polityka. To moje największe marzenie. Gorąco i z całym zaangażowaniem będę wspierał premiera rządu w najważniejszych projektach.
Agnieszka Burzyńska: Ale na razie wszystko zostanie po staremu tak? Grzegorz Schetyna będzie tylko wicepremierem?
Grzegorz Schetyna: Znaczy i aż wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych. Jestem dumny, że mogę być w tym rządzie, w takim rządzie i pracować z Donaldem Tuskiem i takimi ludźmi. To jest dla mnie największe wyzwanie.
Andrzej Stankiewicz: Nadal jest pan zwolennikiem rekonstrukcji rządu? Bo chyba pan jedyny w tej chwili w rządzie jest zwolennikiem wymiany części ministrów?
Grzegorz Schetyna: Ja jestem zwolennikiem mobilizacji, wyciągania największych emocji, najlepszych możliwości.
Andrzej Stankiewicz: Ale mówi pan, że to wyciąganie emocji będzie już w sierpniu, że premier wyciągnie wnioski, przebuduje rząd.
Agnieszka Burzyńska: We wrześniu, później w październiku. Mówi pan, że rząd po zmianie musi być lepszy. No to kogo trzeba wymienić na ten lepszy model?
Grzegorz Schetyna: Rząd jest autorskim rządem Donalda Tuska i on będzie wskazywał, ale zawsze jest tak, że przychodzą te czasy podsumowań. Takim jest oczywiście ta pierwsza rocznica powołania wyborów najpierw, a potem powołania rządów i będziemy prowadzić przegląd kadr, to jest oczywiste. Będzie to robił premier Tusk, będziemy też oceniać tą ofensywę legislacyjną w Sejmie, ale naprawdę to nie jest tak, że musi się coś zdarzyć, żeby rząd był lepszy. Ja cały czas powtarzam, że ministrowie i ministerstwa naprawdę bardzo ciężko pracują i są lepsze z miesiąca na miesiąc. To jest dobry rząd i musi mieć czas, żeby pozwolić go ocenić.
Agnieszka Burzyńska: Cezary Grabarczyk też jest coraz lepszy z miesiąca na miesiąc?
Andrzej Stankiewicz: My chcemy panu podpowiedzieć trochę. Za Cezarego Grabarczyka buduje pan drogi na przykład.
Grzegorz Schetyna: Proszę zapytać mieszkańców Gdańska i Grudziądza i Torunia, którzy cieszą się od wczoraj z otwarcia nowego odcinka, 65-kilometrowego odcinka autostrady.
Agnieszka Burzyńska: Ale mieszkańcy całej reszty kraju nie mają na razie powodów do uśmiechu.
Grzegorz Schetyna: Ale będą. Też są cierpliwi i będziemy razem się cieszyć, że następne odcinki autostrad i dróg ekspresowych będą otwierane. Naprawdę to wszystko wymaga czasu.
Andrzej Stankiewicz: A Waldemar Pawlak to dobry minister gospodarki na czas kryzysu, bo on raczej powtarza, że kryzysu nie ma i straszy dziennikarzy, żeby o kryzysie nie mówili?
Grzegorz Schetyna: Nie, nikt nie straszy. Ja uważam, że to jest rząd koalicyjny, to jest koalicja partii, które mają, nie ma co ukrywać, dosyć różne programy, więc tym bardziej trzeba podkreślić dobrą wolę i dobrą współpracę ministerstw. Minister Pawlak jest dobrym ministrem gospodarki i dobrym wicepremierem.
Agnieszka Burzyńska: A pan odczuwa już ten kryzys, czy tak jak reszta rządu mówi: nic złego się nie dzieje?
Grzegorz Schetyna: Rząd nie jest po to, żeby zorganizować konferencje prasowe i mówić o kryzysie. Rząd jest po to, żeby dać gwarancje obywatelom, że ten kryzys zostanie zatrzymany poza granicami Polski, że będziemy pilnować żeby obywatele nie mogli go odczuć. I to robimy, w moim przekonaniu, z dobrym skutkiem od tygodni i będziemy robić dalej, bo to jest rzecz dla nas absolutnie najważniejsza i będziemy przeciw wszystkiemu, co ma przeszkodzić takiej filozofii działania.
Andrzej Stankiewicz: Wspomniał pan o ofensywie legislacyjnej rządu na jesieni, w tym o ustawach zdrowotnych, a prezydent chce referendum. Czy będzie dyscyplina dla senatorów Platformy, aby odrzucili wniosek prezydenta o referendum w sprawie służby zdrowia?
Grzegorz Schetyna: Ja myślę, że nie będzie potrzeby wprowadzania dyscypliny, ponieważ wszyscy senatorowie będą głosować na "nie", przeciwko wnioskowi, który jest wnioskiem absurdalnym, który chce sparaliżować najtrudniejszą rzecz, którą trzeba zrobić, czyli uratowania służby zdrowia. Natomiast uważam, że to co robi pan prezydent to jest gra, która ma doprowadzić do wetowania ustaw, które przyjmie parlament, Sejm i Senat. Jednak tutaj będziemy bardzo twardzi i konsekwentni. Będziemy chronić i zmieniać zdrowie.
Agnieszka Burzyńska:Czyli dyscypliny nie będzie, ale będzie twardość, bo ostatnio z tą dyscypliną u was podczas głosowań nie za bardzo. Pan mówił, że będzie dyscyplina podczas głosowania nad świętem Trzech Króli i co? Dziesięciu posłów Platformy zagłosowało inaczej. Poniosą jakieś konsekwencje, czy nie?
Grzegorz Schetyna: Oczywiście, że tak.
Agnieszka Burzyńska:A jakie?
Grzegorz Schetyna:Takie, jakie są zapisane w regulaminie, czyli finansowe i organizacyjne jeśli chodzi o funkcjonowanie w klubie.
Andrzej Stankiewicz: Za sumienie chce pan karać?
Grzegorz Schetyna: Nie, za głosowanie sprzeczne z dyscypliną klubu parlamentarnego. To z sumieniem nie ma nic wspólnego, bo nikt nie jest przeciwko temu, żeby Trzech Króli nie było świętem. Wszyscy je obchodzimy, ale chodziło o dyscyplinę, która została przyjęta przez prezydium klubu. To są zapisy, które są stałe i są obecne w regulaminie.
Agnieszka Burzyńska: Ile to będzie kosztować?
Grzegorz Schetyna: Trzeba pytać przewodniczącego klubu, ale wydaje mi się, że to jest 1000 złotych.
Agnieszka Burzyńska: Dziękujemy bardzo.
Grzegorz Schetyna: Dziękuję bardzo.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio