Sprawa Kolei Śląskich w prokuraturze. Doniesienie złożyły władze samorządowe województwa. Lista zarzutów jest długa: niedopełnianie obowiązków, nadużywanie uprawnień, niegospodarność. Okazuje się bowiem, że po przejęciu komunikacji kolejowej w regionie straty Kolei Śląskich ciągle rosną.

REKLAMA

Nie wolno było za wszelką cenę zawierać umów, które są niekorzystne dla spółki - podkreśla marszałek województwa śląskiego Mirosław Sekuła. Chodzi o umowy dotyczące m.in. wynajmowania taboru i komunikacji zastępczej.

Efekt zawierania niekorzystnych umów jest taki, że spółka, która do listopada ubiegłego roku miała 3,5 miliona złotych zysku, skończyła rok - to na razie szacunkowe dane - ze stratą od 6 do 10 milionów złotych.

W zawiadomieniu do prokuratury czytamy m.in. o podejmowaniu decyzji, których skutkiem był wielomilionowy deficyt i zadłużenie, "którego pokrycie nie wydaje się możliwe środkami, jakimi dysponuje Spółka". Winę za to - zdaniem obecnych władz samorządowych województwa - ponoszą członkowie zarządu Kolei Śląskich.

Szansą na poprawę finansowej sytuacji spółki ma być m.in. pożyczka. Chodzi o 6 milionów złotych z budżetu województwa. Marszałek Sekuła już zapowiedział wniosek w tej sprawie do sejmiku samorządowego.