Rosyjska Duma oskarżyła władze w Tbilisi o prowokacyjne działania w rejonie Południowej Osetii, zbuntowanej gruzińskiej prowincji, w której większość mieszkańców ma rosyjskie paszporty. Rosyjskie gazety piszą, że na Kaukazie zapachniało krwią.
Gruzini wystawili wzdłuż granicy z Osetią posterunki policyjne, wzmocnione przez komandosów, a następnie do jednej z wiosek, mimo sprzeciwu władz zbuntowanej prowincji, poleciała helikopterem żona prezydenta Gruzji Sandra Saakaszwili.
W ten sposób prezydent Michaił Saakaszwili spełnia swoje przedwyborcze obietnice. Zapowiedział on wcześniej, że ponownie przyłączy do Gruzji zbuntowane prowincje.
Jednak przejęcie kontroli nad Południową Osetia to znacznie bardziej skomplikowane zadanie niż niedawne obalenie Asłana Abaszydze, prezydenta Adzarii. Saakaszwili nie ma jednak wyboru. Komentatorzy porównują go do rowerzysty, który by nie upaść, musi ciągle pedałować. Dlatego właśnie kilka tygodni po Adżarii władze w Tbilisi wzięły się za Osetię.