Około 120 robotników demonstrowało dzisiaj rano przed terminalem skroplonego gazu South Hook w Milford Haven w Pembrokeshire (południowo-zachodnia Walia), protestując przeciwko zatrudnianiu obcokrajowców, w tym Polaków - poinformowała stacja BBC. Protestujący chcą być zatrudniani w pierwszej kolejności przed około 50 Polakami, pracującymi dla podwykonawcy robót w South Hook.
Główny wykonawca, firma Hertel UK, argumentuje, iż nie miała wyboru i zwróciła się do podwykonawcy zatrudniającego obcokrajowców, ponieważ nie znalazła na miejscu odpowiednio wykwalifikowanych pracowników.
Protest nie został zorganizowany przez związki zawodowe i jest kontynuacją dzikich strajków z wtorku. Rozpoczęło je około 50 pracowników zatrudnionych przy robotach izolacyjnych przy terminalu South Hook, którzy porzucili pracę. Później dołączyło do nich kilkuset pracowników z innych zakładów energetycznych w innych rejonach kraju m.in. w Aberthaw w Vale of Glamorgan (południowo-wschodnia Walia), rafinerii ConocoPhillips (północne Lincolnshire) i elektrowni Fiddlers Ferry w Widnes.
Dzisiaj pracownicy South Hook nie przyszli do pracy i uzyskali poparcie kolegów z pobliskiego terminalu Dragon. Do sporu włączyła się centrala związkowa GMB.
Dyrektor zarządzający Hertel UK David Fitzsimons uznał żądania protestujących za bezpodstawne wskazując, iż jego firma zatrudnia 3500 Brytyjczyków, w tym 150 uczniów i praktykantów. Fitzsimons podkreślił również, że ten sam podwykonawca był zaangażowany na wcześniejszym etapie prac w terminalu South Hook w 2008 roku i nie wywołało to sprzeciwów.
W marcu w elektrowni gazowej Isle of Grain (Kent) brytyjscy pracownicy grozili strajkiem i pikietowali zakłady twierdząc, iż pracownicy ściągnięci z Polski zaniżają ich stawki. W lutym do strajków przeciwko zatrudnianiu Włochów i Portugalczyków do prac podwykonawczych doszło w rafinerii Lindsey.