Wojewoda Zdzisław Sipiera wysłał instrukcje do wszystkich mazowieckich samorządów, by monitorowali miejsca występowania barszczu Sosnowskiego i barszczu Mantegazziego. Apeluje także o ich usuwanie. Choć rośliny te są objęte zakazem uprawy - gminy nie mają obowiązku ich zwalczania.

Wojewoda Zdzisław Sipiera wysłał instrukcje do wszystkich mazowieckich samorządów, by monitorowali miejsca występowania barszczu Sosnowskiego i barszczu Mantegazziego. Apeluje także o ich usuwanie. Choć rośliny te są objęte zakazem uprawy - gminy nie mają obowiązku ich zwalczania.
Barszcz Sosnowskiego /Adam Górczewski /RMF FM

Barszcz Kaukaski jest rośliną inwazyjną, szybko rozprzestrzeniającą się i degradującą środowisko. Te chwasty kilkadziesiąt lat temu sklasyfikował rosyjski botanik, badacz roślinności Kaukazu, Dmitrij Sosnowski. Naturalny zasięg obejmuje właśnie centralną i wschodnią część Gór Kaukaskich, Zakaukazie i północno-wschodnie części Turcji. W Polsce występuje głównie w pasie niżu, zwłaszcza w dolinach rzecznych Podhala.

Blisko spokrewnioną rośliną jest Barszcz Mantegazziego, zwany barszczem mantegazyjskim. Również pochodzi z rejonu Kaukazu. Botanicy przyjmują, że barszcz Mantegazziego występuje w Polsce rzadziej; można go spotkać głównie w południowo-zachodniej Polsce, częściej niż barszcz Sosnowskiego - można na niego trafić w miastach.

Do tej pory na Mazowszu zaobserwowano 50 miejsc, gdzie występuje barszcz Sosnowskiego.

Kontakt z ich sokiem skutkuje m.in. silnymi poparzeniami skóry. Rozpoczęcie zwalczania populacji tych roślin zalecane jest z początkiem okresu wegetacyjnego, dlatego wojewoda zwrócił się do samorządów o podjęcie działań - czytamy w przesłanym nam komunikacie z Biura Prasowego Wojewody.


Właśnie teraz te rośliny szybko się rozprzestrzeniają.

Kwiaty z barszczu?

W drugiej połowie XX wieku - rośliny te na kilka lat trafiły nawet do polskich ogrodów botanicznych, jako przykład roślin ozdobnych. Pod koniec XX wieku w krajach byłego Związku Radzieckiego roślinę nazywano "zemstą Stalina", bo sprowadzano ją z Kaukazu niedługo przed śmiercią dyktatora.

Z każdym rokiem tych roślin pojawia się coraz więcej, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach Europy, również w Skandynawii. Każdy kraj mierzy się z problemem w inny sposób. W Polsce brakuje jednak podstaw prawnych do wprowadzenia obowiązku zwalczania tej rośliny. Takich uprawnień nie posiadają gminy, a uchwały samorządowe kwestionowały nawet sądy administracyjne. Nad zmianą przepisów pracuje teraz Ministerstwo Środowiska, które chce wskazać kompetencje poszczególnych urzędów do eliminacji inwazyjnych gatunków roślin i zwierząt.

Gorąca prośba

Wojewoda Mazowiecki zatem niczego nie narzuca, ale zaleca samorządowcom walkę z roślinami. Pomóc mają w tym pieniądze z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Przy współpracy ponadgminnej - można skorzystać ze specjalnie stworzonego programu "Usuwanie barszczu Sosnowskiego na terenie województwa mazowieckiego".

Więcej o tych roślinach można przeczytać w specjalnym serwisie eksperckim.

KLIKNIJ, ABY POBRAĆ ULOTKĘ

KLIKNIJ, ABY POBRAĆ ULOTKĘ

(MKam)