Sekretarz generalny PZPN Zdzisław K. usłyszał w Prokuraturze Krajowej we Wrocławiu dwa zarzuty dotyczące niegospodarności. Mężczyzna miał przekazać ok. 350 tys. zł zajętych przez komornika na poczet klubu Widzew Łódź. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Jeden zarzut dotyczy kwoty około 25 tysięcy, drugi zarzut kwoty ponad 290 tysięcy złotych. To znaczy, że w sposób bezprawny pieniądze zostały przekazane na konto niektórych instytucji, czy osób - wyjaśniał prokurator Edward Zalewski:
Zdzisław K. co prawda nie przyznał się do zarzutów, ale złożył obszerne wyjaśnienia i
poprosił prokuratora o wyznaczenie kolejnego terminu przesłuchania. Będzie musiał wpłacić poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł. Zadeklarował też, że nadal ma zamiar startować w wyborach na prezesa PZPN. Powiedział, że te zarzuty, które usłyszał, absolutnie nie zmieniają jego stanowiska w tej kwestii. Niczego więcej nie chciał już dziennikarzom ujawniać. Nie mogę nic mówić, naprawdę - powiedział tylko:
Zdzisław K. przyjedzie do Wrocławia na jeszcze jedno przesłuchanie w tej sprawie. Termin wyznaczono na połowę listopada. Prokuratorzy nadal przesłuchują zatrzymanego w Poznaniu obserwatora PZPN Krzysztofa P. Jemu postawiono już dziesięć korupcyjnych zarzutów.
Dopóki nie zostaną skazane, osoby z zarzutami będą mogły kandydować w wyborach na prezesa, czy do zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej - tak statut Związku tłumaczy minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Jak wyjaśnił, statut PZPN mówi tylko o tym, że nie mogą kandydować tylko osoby skazane.
Również szef Niezależnej Komisji Wyborczej profesor Michał Kleiber twierdzi, że Zdzisław K. może kandydować na szefa PZPN. Z punktu widzenia wyborów nic się nie zmieniło. Kandydat, któremu postawiono zarzuty, ale nie został skazany, ponosi jedynie odpowiedzialność moralną i polityczną. Nie ma przepisów prawa, które eliminowałyby go z wyborów - mówi Kleiber. I dodaje, że wybory w Polskim Związku Piłki Nożnej odbędą się zgodnie z planem.
Dziennikarze RMF FM postanowili sprawdzić, jaka jest reakcja UEFA na zataczającą coraz szersze kręgi aferę korupcyjną w polskiej piłce. Jednak reakcji nie było. Nie ma oficjalnej reakcji z naszej strony. Widocznie wymiar sprawiedliwości, który w waszym demokratycznym kraju jest niezawisły, miał powody, by zatrzymano tych ludzi. Nie należy jednak mylić konkretnych osób z funkcjami, które sprawują. Nie mamy żadnych komentarzy w tego typu sytuacjach - powiedział nam rzecznik Unii Europejskich Związków Piłkarskich William Gaillard.