Stołeczna prokuratura oraz ABW badają sprawę sprzedaży 50-hektarowej działki na Białołęce. Rolniczą ziemię jako majątek zabrany przez PRL zwróciła zakonowi Elżbietanek działająca przy MSWiA Komisja Majątkowa. Zakon prawie natychmiast sprzedał ziemię prywatnemu biznesmenowi z Pomorza. Problem w tym, że po mocno zaniżonej cenie. Za działkę wartą, według urzędników z dzielnicy, prawie ćwierć miliarda złotych, biznesmen zapłacił 30 milionów.
Na razie śledczy nie chcą dzielić się swoją wiedzą. Informują jedynie, że badają nieprawidłowości w Komisji Majątkowej. Podejrzewają, że w wyniku jej działalności Skarb Państwa mógł stracić gigantyczną sumę pieniędzy. Komisja Majątkowa, powołana przez ministra spraw wewnętrznych, zwraca majątki Kościołowi. Na Białołęce problem polega na tym, że prawie natychmiast po zwrocie 50 hektarów znalazł się kupiec. Gotowa była też niesłychanie zaniżona wycena wartości tej ziemi. To ta opinia mogła zostać sfałszowana.
Burmistrz Białołęki uważa, że na działce powinny powstać sklepy, drogi i obiekty sportowe służące mieszkańcom. A co będzie? Teren zostanie sprzedany jednemu z deweloperów i powstanie kolejne osiedle pozbawione wszelkiej infrastruktury, które przyniesie profity konkretnym firmom, a nie mieszkańcom - mówi reporterowi RMF FM Jacek Kaznowski:
Na działce wyznaczono też dwie warszawskie trasy, więc nowy właściciel będzie mógł zarobić nie tylko na deweloperach, ale i na drogowcach, którzy będą musieli wykupić część ziemi pod inwestycje.