Blisko dwie doby trwała akcja wydobycia zwłok mężczyzny, który w piątek wczesnym popołudniem został przysypany kilkumetrową warstwą otrębów zbożowych w wysokim silosie na terenie jednej z białostockich firm. Pracował wewnątrz przy usuwaniu zbrylonych warstw tych otrębów.
Zwłoki mężczyzny wydobyto w niedzielę przed południem - poinformował rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Białymstoku Paweł Ostrowski.
Straż pożarna zawiadomienie o wypadku otrzymała w piątek w południe. Według informacji, które mieli ratownicy, w betonowym silosie o wysokości około dziewięciu pięter, prowadzone były prace polegające na usuwaniu zbrylonych, zbitych warstw otrębów, które zawisły na dużej wysokości. Aby to zrobić, pracownicy wchodzą do środka od góry (tylko stamtąd jest dostęp) i pracują zawieszeni na linach.
W czasie tych prac doszło najprawdopodobniej do oderwania się takiej warstwy otrębów od którejś ze ścian silosu, która to warstwa była powyżej pracownika. Po wypadku poziom otrębów kończył się ok. 12 metrów poniżej szczytu silosu i nie było wiadomo, jak gruba ich warstwa przysypała mężczyznę. Jak opisywał wcześniej Ostrowski, wypadek miał miejsce w zbiorniku o dużej wysokości, bez żadnych otworów rewizyjnych na bokach, które pozwoliłyby na usunięcie tamtędy sypkiej substancji.
Dlatego akcja, w której brało udział kilkudziesięciu strażaków, w tym wyszkolonych do prac wysokościowych, najpierw polegała na ręcznym wybieraniu otrębów i wynoszeniu ich górą na zewnątrz, a po kilku godzinach takich działań - na odsysaniu ich od góry specjalnym urządzeniem (zwykle używanym do odsysania zboża), by dotrzeć do zasypanego.
Zwłoki mężczyzny udało się zlokalizować w piątek wieczorem. Jednak - jak wyjaśniał Ostrowski - ciało mężczyzny znajdowało się w wąskim leju między zbitą i twardą warstwą otrębów, dlatego było trzeba najpierw usunąć zbitą masę i dopiero wtedy było możliwe podniesienie do góry i wydobycie ciała mężczyzny.
Ostrowski powiedział, że w sumie z silosu wydobyto 20 ton otrębów by dotrzeć i wydobyć ciało. Ocenił, że akcja była bardzo trudna i nietypowa. Dodał, że nie spotkał się z takim wypadkiem nawet w literaturze. Ostrowski powiedział też, że bardzo pomocna okazała się pompa do odsysania zboża, choć - jak przyznał - na początku nie było wiadomo, czy pompa będzie dała radę odessać na kilkanaście metrów w górę, a następnie w dół. Ale się udało, trwało bardzo długo, ale dotarliśmy do mężczyzny - dodał strażak.
Według informacji lokalnych mediów, zmarły miał 34 lata. Okoliczności wypadku będzie badała prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: 83-latek niemal utopił się w bagnie. Szczekanie wiernego psa ściągnęło pomoc