Cały czas brakuje 300 urzędników, którzy mieliby pracować przy tegorocznych wyborach samorządowych - dowiedział się reporter RMF FM. Jest tak, mimo że już wcześniej PKW ostro zmniejszyła wymaganą liczbę.

Cały czas brakuje 300 urzędników, którzy mieliby pracować przy tegorocznych wyborach samorządowych - dowiedział się reporter RMF FM. Jest tak, mimo że już wcześniej PKW ostro zmniejszyła wymaganą liczbę.
Dyrektorzy delegatur zapewniają, że nieco ponad 2,5 tys. urzędników wystarczy (zdj. ilustracyjne) /Jakub Kaczmarczyk /PAP

Wcześniej informowano o ponad 5 tysiącach potrzebnych urzędników wyborczych. Teraz ta liczba stopniała do zaledwie 2 tys. 600 osób. Ustawowy termin naboru minął kilka dni temu.

Jak przyznaje szef PKW Wojciech Hermeliński, zdecydowano o prawie dwukrotnym zmniejszeniu liczby urzędników, bo brakuje ludzi, którzy chcieliby pracować przy wyborach. Bardzo mało chętnych, w związku z tym niestety musieliśmy jakoś dopasować stan prawny do stanu rzeczywistego - tłumaczy Hermeliński.

Nie ma chętnych m.in. dlatego że urzędnicy nie mogą pracować w swojej gminie - a za dojazdy nie zwraca się kosztów. 

Z drugiej strony według Hermelińskiego dyrektorzy delegatur zapewniają, że nieco ponad 2,5 tys. urzędników wystarczy. Nawet jeśli trudno w to uwierzyć, to - jak mówi szef PKW - niewiele można zrobić, bo komisja ma ręce związane przepisami. Te może zmienić tylko parlament.

(mpw)