Dodatkowe ręce do pracy musiała znaleźć wrocławska poczta, aby uporać się z lawiną przedświątecznej korespondencji. W tamtejszej sortowni nadal nie zainstalowano maszyn. Przed Bożym Narodzeniem pocztówek i listów było tak wiele, że opóźnienia w ich dostarczaniu sięgały miesiąca. Przed Wielkanocą sortowanie w dalszym ciągu odbywa się ręcznie.
Pocztowcy zapewniają, że, nauczeni doświadczeniem z zeszłego roku, są już lepiej przygotowani do zmierzenia się z górą przesyłek. Wyciągnęliśmy z tego wnioski. Usprawniliśmy organizację pracy. Poprawiła się tutaj komunikacja. Zatrudniamy dodatkowo naszych ludzi oraz osoby z firmy zewnętrznej - zapewnia kierownik sortowni Juliusz Brach.
Nadziei na to, że kartka z życzeniami dotrze na czas do adresata, najwyraźniej nie tracą wrocławianie. Codziennie ze skrzynek pocztowych wyjmowanych jest w sumie 17 ton świątecznych kartek.