Od początku ferii na podhalańskich stokach znów pojawiły się patrole policjantów na nartach. Do tej pory usunęli z narciarskich tras kilku pijanych amatorów białego szaleństwa. W ruch poszły alkomaty.
Policjanci na stokach działają podobnie, jak na drogach. Jeśli tylko przypuszczają, że ktoś jeździ pijany, zatrzymują go i badają.
Zostaje zbadany alkomatem, jeżeli ma powyżej 0,5 promila, zostaje usunięty ze stoku i ukarany mandatem karnym - mówi jeden z funkcjonariuszy komisariatu wodnego w Krakowie, który pełni teraz służbę na nartach.
Taki mandat może wynieść nawet 500 złotych. Te patrole policyjne dają już widoczne efekty.
Narciarze coraz bardziej się pilnują. Tych osób pod wpływem alkoholu w ostatnim czasie obserwujemy niewiele - mówi Katarzyna Strama z stacji narciarskiej na Nosalu.
Sam widok mundurowego na stoku działa prewencyjnie i powoduje, że narciarze rzadziej szarżują i to nie tylko po alkoholu.
(j.)