Jest wniosek o areszt dla znachora z Nowego Sącza. Dziś mężczyzna usłyszał drugi zarzut. Prokuratura oskarżyła Marka H., który leczył zagłodzoną półroczną Madzię, o świadczenie usług medycznych bez uprawnień i za pieniądze.

Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza rozpoznawanie i leczenie chorób bez uprawnień, podlega karze grzywny. Jeżeli jednak sąd udowodni, że Marek H. Pobierał opłaty za swoje usługi, karą może być nawet rok więzienia.  

Według naszych informacji znachor brał od 150 do 200 złotych za każdą poradę. Rodzice małej Magdy konsultowali się z nim co najmniej kilkanaście razy.

Wczoraj mężczyzna usłyszał zarzut sprawstwa kierowniczego. Zarzuty opierają się przede wszystkim na zeznaniach rodziców Madzi. Zarówno w wyjaśnieniach matki jak i ojca zostały potwierdzone kontakty Marka H. z tymi osobami w zakresie również tzw. leczenia Magdy - mówił Piotr Kosmaty z krakowskiej prokuratury apelacyjnej.

Prokuratura chce, by mężczyzna trafił do aresztu na trzy miesiące. Jutro rano sąd rozpatrzy ten wniosek.

Dziewczynka z Brzeznej k. Nowego Sącza zmarła w połowie kwietnia. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci dziecka było całkowite zaniedbanie i niedożywienie. Jej rodzice usłyszeli zarzuty znęcania się ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Oboje przebywają w policyjnym areszcie.  

Matka dziecka przyznała w trakcie przesłuchania, że w leczeniu córki razem z mężem korzystali z usług znachora. Dziewczynka była żywiona przez rodziców "niestandardowo". Jako przykład mogę podać, iż matka karmiła dziecko kozim mlekiem rozpuszczonym w wodzie - mówił wcześniej prok. Kosmaty.  

Z usług Marka H. mogły korzystać setki osób

Ustalamy krąg osób, które mogły korzystać z tzw. usług medycznych Marka H. Po ustaleniu tego kręgu będziemy chcieli do nich dotrzeć i przesłuchać ich w charakterze świadków - zaznaczył prok. Kosmaty.  

Według informacji mediów z usług Marka H. miały korzystać setki osób. W 2006 r. rodzice chorego 5-letniego Przemka z okolic Nowego Sącza zerwali kontakty z lekarzami i oddali swoje dziecko w ręce znachora. Chłopiec zmarł, a sąd skazał jego matkę na karę pięciu lat więzienia w zawieszeniu za nieumyślne doprowadzenie do śmierci dziecka.

Izba lekarska złożyła wówczas zawiadomienie do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Znachor stawał w tej sprawie przed sądem, ale za składanie fałszywych zeznań. Zeznał bowiem, że nie zna rodziny chłopca, chociaż wezwany na miejsce zgonu policjant odnotował w protokole jego obecność. Został za to skazany "na niewielki wyrok w zawieszeniu".

Kosmaty dodał, że w sprawie Przemka "prokurator robił, co mógł". Matka, która usłyszała prawomocny wyrok skazujący, przed prokuratorem odmówiła zeznań. Kiedy nikt, kto jest przesłuchiwany, nie chce się podzielić jakąkolwiek wiedzą, to dla śledczych jest kwestia skomplikowana - powiedział.

Zapewne również sprawdzimy tamto postępowanie i ocenimy wówczas zgromadzone dowody. Nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli pojawią się nowe okoliczności, aby prokurator podjął tamto śledztwo i je na nowo prowadził - zaznaczył Kosmaty.

(mpw)