Partia wojny bierze górę w Wielkiej Brytanii. Londyn rezerwuje sobie prawo akcji wojskowej przeciwko Irakowi, nie oglądając się na drugą rezolucję Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jeśli iracki prezydent Saddam Husajn sprzeciwia się ostatniej uchwale ONZ, dotyczącej rozbrojenia jego kraju, to władze w Londynie uważają, że kolejna rezolucja powinna dotyczyć już akcji wojskowej.

Brytyjczycy wiedzą, że nie wszyscy członkowie Rady Bezpieczeństwa zgodzą się na kampanię militarną, stąd dzisiejsze oświadczenie, przekazane przez szefa dyplomacji, Jacka Strawa. Podobnie twarde stanowisko, jak Londyn, prezentują Stany Zjednoczone. Oba kraje twierdzą, że Irak ukrywa broń masowego rażenia.

Tymczasem, jak wynika z najnowszego sondażu, przeprowadzonego wśród Amerykanów przez instytut Gallupa, poparcie dla prezydenta George'a Busha osiągnęło najniższy poziom od czasu ataków terrorystycznych 11 września. Obecnie popiera go 58 proc. ankietowanych. Po atakach na World Trade Center Bush cieszył się prawie 90-proc. poparciem.

Spadek popularności Busha spowodowany jest pogarszającą się sytuacją gospodarczą Stanów Zjednoczonych i ryzykiem konfliktu w Iraku i w Korei Północnej. Sondaż wskazuje na spadek liczby Amerykanów, aprobujących politykę zagraniczną Busha: 53 proc. wobec 58 w październiku.

Foto: Archiwum RMF

13:35