Wielka Brytania jest skłonna po raz kolejny zmienić swój projekt rezolucji w sprawie Iraku tak, by był on łatwiejszy do zaakceptowania przez członków Rady Bezpieczeństwa. Pomimo intensywnych zabiegów dyplomatycznych stronnictwu wojennemu nie udało się pozyskać nowych sojuszników. Tymczasem Tony Blair ma coraz większe problemy z antywojenną opozycją w brytyjskim parlamencie.
Rzecznik premiera Blaira ujawnił, że Wielka Brytania rozważa dopisanie do projektu rezolucji precyzyjnego kalendarza rozbrojenia irackiego reżimu, który Saddam Husajn musiałby wypełnić, by uniknąć wojny. Nie wyklucza się nawet przedłużenia ultimatum zgłoszonego podczas ostatniej sesji Rady. Upływa ono 17 marca.
Tymczasem premier Blair ma coraz większe problemy z opozycją antywojenną w brytyjskim parlamencie. Ostatnio otwarty sprzeciw wobec ataku na Irak wyraziła podległa mu minister do spraw rozwoju międzynarodowego, Clare Short. Pani minister zagroziła odejściem, jeśli Brytyjczycy rozpoczną akcję militarną bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Minister Clare Short uchodzi za twardego polityka. Już wielokrotnie w przeszłości krytykowała rząd za nierozważne – jej zdaniem – posunięcia. Tym razem pani Short posunęła się jednak znacznie dalej. Jeżeli wojna rozpocznie się bez zgody międzynarodowej społeczności, przestanę pracować dla Tony’iego Blaira – oświadczyła dziennikarzom.
Clare Short nie jest samotnym głosem sprzeciwu w szeregach rządzącej Partii Pracy. Podczas niedawnego głosowania w Izbie Gmin aż 120 laburzystowskich parlamentarzystów domagało się zmian w polityce zagranicznej rządu. Jeśli Wielka Brytania – wraz ze Stanami Zjednoczonymi – zaatakuje Irak, ten symboliczny gest może przerodzić się w otwartą rewoltę. Postawiłaby ona pod znakiem zapytania polityczną przyszłość premiera Blaira.
FOTO: Archiwum RMF
14:00