Nawet o połowę mniej plonów niż przed rokiem mogą zebrać rolnicy w Wielkopolsce. To najbardziej dotknięty suszą region w kraju. Deszczu było na tyle mało, że kłosy zbóż nie zdążyły urosnąć do pełnych rozmiarów, a już są suche i gotowe do koszenia. Problem w tym, że w kłosie, w którym powinno być od kilkunastu do kilkudziesięciu ziaren, nadających się do dalszego przetwarzania - jest ich zaledwie kilka.
Żeby zobaczyć i odczuć skutki braku deszczu wystarczy wyjechać kilkanaście kilometrów w dowolnym kierunku od stolicy Wielkopolski. Droga gruntowa prowadząca do pola widocznego na zdjęciach leży między drogą wojewódzką w kierunku Mosiny a krajową piątką. Jest tak sucha, że nawet za bardzo wolno poruszającym się autem unoszą się tumany kurzu. Na polu rośnie pszenica. Na pierwszy rzut oka widać, że jej kłosy są zdecydowanie mniejsze niż w przypadku w pełni dojrzałego, dobrze nawożonego zboża. Są też na tyle kruche, że łamią się natychmiast po dotknięciu.
Uprawa roli w tej okolicy i tak nie należy do łatwych. Ziemie na terenie gminy Dopiewo i Komorniki odstają jakością od pozostałych w regionie i kraju. Plasują się między IV a VI klasą, w tzw. skali bonitacyjnej. Czyli są na końcu stawki. Jedną pozycję za klasą VI jest jeszcze kategoria VIz, czyli taka w obrębie której gleby są trwale suche lub trwale podmokłe - innymi słowy nie nadające się do uprawy. W przypadku braku deszczu, uprawa na tego typu ziemi jak we wspomnianych, podpoznańskich gminach - staje się znaną z powiedzenia tzw. orką na ugorze.
Nadal występuje duży deficyt wody sprawiający, że susza notowana jest wśród wszystkich 14 monitorowanych grup i gatunków roślin. Ostatnio występujące warunki pogodowe spowodowały, że w obecnie monitorowanym sześciodekadowym okresie w uprawach: chmielu, ziemniaka oraz buraka cukrowego wzrosła powierzchnia oraz liczba gmin z suszą - napisał w swoim komunikacie Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa.
W Wielkopolsce pogoda w dużym stopniu zaszkodziła też uprawom kukurydzy. Ich łodygi, które o tej porze roku powinny być już wysokie, urosły niskie, albo częściowo nie wyrosły wcale. Rolnicy zaobserwowali, że w części z nich nie wykształciły się jeszcze kolby, a rośliny już zaczynają usychać.
To pierwsza nasza taka sytuacja, a gospodarzymy tu od 19 lat. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Opady mieliśmy jakieś trzy tygodnie temu, ale takie, że spadło może z 6,5 litra na metr kwadratowy. I to były jedyne opady w ciągu trzech miesięcy. Kukurydza tak jak teraz na nią spojrzymy to jest w 60-70 procentach wysuszona. Nic z tego nie będzie, a z każdym dniem usycha średnio o kolejne 3 procent. - mówi w rozmowie z RMF FM pan Paweł, rolnik z wielkopolskiej gminy Dopiewo.
Podobnie jest w sąsiedniej wsi Lisówka. Tu część rolników zebrała już swoje plony. Gospodarze zdążyli policzyć, że zboża z jednego hektara jest o połowę mniej.
Wczoraj akurat młóciłem jęczmień zimowy. Były trzy tony z hektara, a normalnie jest 6-7. Nie wiadomo co będzie dalej. Trochę popadało, ale co to jest? Na dwa miesiące ile spadło deszczu? 14 litrów? To co to jest na takie duże uprawy. W ogóle nie będzie z tego materiału do siewu, trzeba będzie jeszcze wydać pieniądze na materiał do siewu. - mówi rolnik z okolic Skrzynek oglądający na przyczepie skoszony wczoraj jęczmień.
Rolnicy liczą na wsparcie organów samorządowych. O Wsparcie zwrócili się już do swoich gmin. W przyszłym tygodniu ich uprawy mają odwiedzić urzędnicy ze specjalnie powołanej komisji, która oszacuje straty.