Po wakacjach przybyło na warszawskich ulicach samochodów, za to nie ubyło remontów. Ich koordynator, którego szesnastoosobowe biuro kosztuje rocznie 800 tysięcy złotych, pozwolił, by Tramwaje Warszawskie wymieniały torowiska we wrześniu. Dodatkowo kilka głównych arterii jest zakorkowanych przez nowy system sterowania sygnalizacją, który dopiero uczy się nowego natężenia ruchu.
Zamieszanie potrwa co najmniej do końca września. Wtedy bowiem warszawscy tramwajarze powinni zakończyć swoje remonty, a system sterowania sygnalizacją ma dostosować się do większej liczby samochodów. Kierowcy na razie zaciskają zęby. Warszawa jest tragiczna, przynajmniej od wczoraj. Nie da rady się normalnie poruszać. Jest zakorkowana i to strasznie - mówią.
Jak tłumaczy Tomasz Kunert, rzecznik koordynatora remontów, nie udało się zdążyć ze wszystkimi remontami w wakacje. Wakacje trwają tylko dwa miesiące. Ten czas jest zbyt krótki, by wszystkie najpilniejsze remonty wyonać - zaznacza.
Co gorsza, nowo ułożone jezdnie są po kilku tygodniach rozpruwane, czemu właśnie miał zaradzić koordynator remontów. Ciepłownicy bądź wodociągowcy tłumaczą, że muszą usuwać awarie, a urzędnicy wierzą im na słowo. A sam koordynator ma najlepszy sposób na korki – jest właśnie na urlopie.