Po drugim dniu akcji, przerwano poszukiwania pilota awionetki, która w sobotę awaryjnie lądowała na Wiśle w Warszawie. Według świadków mężczyzna próbował dopłynąć do brzegu. Przez cały dzień straż pożarna bezskutecznie przeszukiwała wodę i brzegi. Nie udało się też znaleźć zatopionej cesny. Akcja poszukiwawcza ma zostać wznowiona w poniedziałek.
Wydobywanie wraku samolotu prawdopodobnie rozpocznie się we wtorek, gdy tylko opadnie wysoki poziom wody w rzece. Według świadków pilot przeżył wypadek i próbował dopłynąć do brzegu.
Niezależnie od poszukiwań człowieka trzeba też będzie wydobyć wrak samolotu, chociażby dlatego, aby mogła go zbadać komisja wypadków lotniczych - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik komendanta głównego straży pożarnej. Wyciąganie awionetki z rzeki prawdopodobnie zacznie się w poniedziałek lub wtorek, gdy poziom wody w Wiśle trochę opadnie.
Wypadek obserwowali z brzegu wędkarze. Nagle – jak opisują – zobaczyli płynącą awionetkę i pilota, który zdołał się wydostać na dach. On płynął na wierzchu, później przód samolotu poszedł do dołu. Machał mi ręką, odmachałem mu. Próbował dopłynąć do brzegu - mówi jeden ze świadków. Niestety nurt Wisły jest bardzo silny. Posłuchaj relacji świadków:
Najprawdopodobniej na pokładzie awionetki był tylko pilot - powiedział RMF FM rzecznik straży pożarnej, Paweł Frątczak.
Nieoficjalnie wiadomo, że samolot należał do warszawskiego aeroklubu na Bemowie. Reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska rozmawiała z pilotem, który wielokrotnie latał tą maszyną. Latałem tym samolotem wiele razy. (…) Pamiętam, że dopiero miał poważne prace robione. Cały czas był przeglądany technicznie. Nie sądzę, żeby cokolwiek tutaj mogło się zepsuć - stwierdził.