W komputerze i na dyktafonie nie było zadnych poufnych informacji - tak poseł Leszek Aleksandrzak komentuje rabunek w mieszkaniu swojej asystentki. Poseł jest członkiem komisji śledczej badającej sprawę Krzysztofa Olewnika. Kradzież zauważono wczoraj po poludniu. Poza laptopem i dyktafonem nic nie zginęło.
Oba urządzenia zawierały analizy dokumentów jawnych akt sprawy. Była przeprowadzona pełna analiza dokumentów; co zawierały ważniejsze elementy dochodzenia. Jeśli chodzi o dyktafon, to były na nim nagrania z posiedzeń komisji śledczej. Te materiały służyły nam do wyciągania pewnych wniosków np. do analizy różnic zeznań świadków - powiedział Aleksandrzak. Poseł nie chce rozstrzygać, czy kradzież miała związek ze sprawą Olewnika.
Pod koniec lipca doszło do kradzieży w domu mecenas Jolanty Turczynowicz-Kieryłło, broniącej policjantów związanych ze sprawą porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Zniknęły wówczas trzy laptopy, aparaty cyfrowe, a także dwa segregatory z dokumentami dotyczącymi jej pracy zawodowej.