O wielkim szczęściu mogą mówić dwaj młodzi warszawiacy, których w nocy ratownicy TOPR wyciągnęli z pionowej skalnej ściany progu Doliny Mułowej w Tatrach Zachodnich.
Jak dowiedział się nasz reporter, 17- i 19-latek bez mapy, bez latarek, ciepłej odzieży i przede wszystkim bez sprzętu wspinaczkowego zeszli ze znakowanego szlaku i zaczęli schodzić z Czerwonych Wierchów Doliną Mułową. Dolina ta kończy się potężnym progiem o wysokości ok. 200 metrów, uznawanym za największy i jeden z najtrudniejszych do przejścia w całych Tatrach. Wybierają się tam tylko taternicy wyposażeni w liny i odpowiedni sprzęt wspinaczkowy.
Turyści bez takiego sprzętu, w strojach sportowych i adidasach do biegania, zeszli ok. dwie trzecie progu i dopiero tuż przed zmrokiem poprosili o pomoc. Ratownicy dotarli do nich w nocy i na linach opuścili do podstawy ściany. Akcja trwała blisko 10 godzin i zakończyła się po godz. 5 rano.
Po prostu wpadliśmy na taki pomysł, żeby pozwiedzać takie różne krajobrazy poza szlakiem - mówi jeden z nastolatków. Drugi raz bym czegoś takiego nie zrobił - dodał.
Jak mówią TOPR-owcy to, że młodzieńcy nie spadli z niemal pionowej ściany, wydaje się zaprzeczać logice i prawu grawitacji.
(abs, az)