Są naciski na opóźnienie poszerzenia Unii Europejskiej w związku z zagrożeniem terroryzmem - przyznał to sam przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi. To bardzo dziwny sygnał, bo jeszcze całkiem niedawno terrorystyczne zagrożenie miało być sygnałem nie do spowolnienia, a do szybszego rozszerzenia Unii. Skąd ta zmiana tonu i skąd płyną te niekorzystne dla Polski sugestie?

Na tak zadane pytanie Romano Prodi nie chciał odpowiedzieć. Zaznaczył tylko, że nie było oficjalnych wystąpień w tej sprawie. Przewodniczący przyznał jednak, że pojawiły się sugestie i rady, aby spowolnić poszerzenie lub realizować je na raty. Po raz pierwszy więc oficjalnie potwierdzono, że istnieje ryzyko i naciski na opóźnienie poszerzenia, a w konsekwencji przyjęcie w pierwszej turze tylko kilku państw. W przemówieniu Prodiego, które później rozdano dziennikarzom, tych słów jednak nie było, co tylko świadczy, że przewodniczący dopisał je w ostatniej chwili.

Do tej pory komisarz Unii do spraw poszerzenia Guenter Verheugen twierdził, że zagrożenie terroryzmem nawet sprzyja poszerzeniu. Mówił, że nowa sytuacja nie może być powodem zwłoki, w wręcz przeciwnie: potwierdza, że poszerzenie Unii jest lepszym sposobem na zapewnienie stabilności w Europie.

Nie wiadomo na razie kto i dlaczego naciska na Prodiego. Mogą to być niektóre państwa członkowskie UE, które będą próbowały wykorzystać sytuację, by trzymać Polskę i inne kraje w „unijnym przedpokoju”. Mogą to być także eksperci lub ekonomiści przestraszeni szokiem gospodarczym, który czeka Europę po atakach na USA i po wojnie w Afganistanie.

23:00