W Polsce uczy się najwięcej młodych ludzi spośród wszystkich krajów "rozwiniętych". Ale to niestety jedyny edukacyjny wynik, którym możemy się pochwalić. Eksperci alarmują, że tylko połowa osób, które zakończyły swoją edukację znajduje pracę. To aż o jedną trzecią mniej niż w pozostałych państwach OECD.
Według specjalistów, uczymy się dużo, a pracujemy mało, bo popełniamy błąd za błędem. Zaczynamy już od złego wyboru szkoły ponadgimnazjalnej. Młodzież, kierując się stereotypami, jak ognia unika „zawodówek”, których absolwenci są niezwykle mile widziani na rynku pracy.
Po drugie, w polskich szkołach teoria góruje nad praktyką. Uczymy się na zasadzie „zakuć, zdać, zapomnieć”. Jeśli już uczestniczymy w zajęciach praktycznych, są one podłej jakości. W przestarzałych warsztatach, z nauczycielami o przestarzałej wiedzy - mówi reporterce RMF FM prof. Urszula Sztandarska z Uniwersytetu Warszawskiego:
Poza tym, coraz częściej wybieramy studia licencjackie zamiast magisterskich, a zdecydowanie większym zaufaniem pracodawców cieszą się absolwenci tych drugich. Słabości polskiej edukacji jest znacznie więcej, a receptą jest dobra reforma i – oczywiście – więcej pieniędzy. Resorty edukacji i nauki powinny wziąć się czym prędzej do pracy, pamiętając, że "czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał".