Rok Rosji w Polsce i Polski w Rosji może zostać odwołany. Donald Tusk zmienia zdanie w sprawie polsko - rosyjskiej wymiany kulturalnej. Zdaniem premiera musiałaby nastąpić radykalna poprawa sytuacji za naszą wschodnią granicą.

Jeśli sytuacja się nie zmieni, jeśli nadal będziemy świadkami brutalnych akcji na Ukrainie, za które Rosja jest współodpowiedzialna, to trudno wyobrazić sobie przeprowadzenie Roku Polski w Rosji - powiedział premier Donald Tusk.

Na konferencji po spotkaniu z szefem NATO Andersem Foghiem Rasmussenem Tusk był pytany m.in. o sprawę organizacji Roku Polskiego w Rosji. Premier podkreślił, że Rok Polski w Rosji miał być taką wspólną imprezą o charakterze kulturalnym.

Jeśli nadal będziemy świadkami rozlewu krwi i brutalnych akcji na terenie Ukrainy, za które współodpowiedzialność bez wątpienia ponosi Rosja, to bardzo trudno będzie przeprowadzić tego typu przedsięwzięcie i nie będę rekomendował takich przedsięwzięć, chyba że nastąpi do tego czasu jakaś pozytywna zmiana - oświadczył premier.

Rok Polski w Rosji i Rok Rosji w Polsce to inicjatywa, która w 2015 r. ma pozwolić Polakom i Rosjanom przedstawić własne najważniejsze osiągnięcia gospodarcze, naukowe i kulturalne. W kwietniu polski MSZ informował, że Rosja i Polska uzgodniły, że wymiar polityczny obchodów będzie zdecydowanie ograniczony. Ostateczne decyzje dotyczące organizacji obchodów, w tym konkretnych przedsięwzięć, mają zapaść w czerwcu.

O wycofanie się z organizacji projektu apeluje do rządu PiS od czasu wybuchu kryzysu ukraińskiego.

Wiceszefowa MSZ Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz mówiła w środę podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury, że wycofanie się z Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce byłoby tylko pozornie dobrym rozwiązaniem. "(...) mogłoby zostać przedstawione społeczeństwu rosyjskiemu jako wyraz wrogości świata zachodniego i oblężenia tego społeczeństwa" - podkreślała. Przekonywała też, że projekt kulturalny może pomóc w walce z rosyjską propagandą dotyczącą konfliktu na Ukrainie.