Premier Donald Tusk spotka się w czwartek z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, by rozmawiać o kryzysie finansowym. Politycy zjedzą w Pałacu Elizejskim roboczy obiad. Będzie to kolejny po hiszpańskiej Kordowie i przed Berlinem przystanek w europejskim tournée szefa polskiego rządu.
Nicolas Sarkozy jako przywódca Francji, kierującej w tym półroczu pracami Unii Europejskiej, ma rozmawiać na temat kryzysu systemu finansowego z szefami rządów wszystkich krajów europejskich. To efekt wczorajszego spotkania na szczycie przywódców Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Donald Tusk przyjedzie do Paryża prosto z Kordowy, gdzie w środę odbędą się polsko-hiszpańskie konsultacje międzyrządowe. Po obiedzie z prezydentem Francji polski premier poleci do Berlina na spotkanie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.
Tymczasem politycy PO i PSL powtarzają jak mantrę, że Polski załamanie na rynku bankowym nie dotyczy. To odpowiedź rządzącej koalicji na zapowiedź prezydenta, że zwoła radę gabinetową w sprawie światowego kryzysu finansowego. Ich zdaniem polskie banki tylko śladowo zaangażowały się w operacje na „śliskim” rynku papierów związanych z toksycznymi amerykańskimi kredytami.
Szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski stwierdził, że nie ma palącej potrzeby zwoływania rady gabinetowej. Dziś wydaje się, że nie ma takiej potrzeby - zaznaczył. Zważywszy na fakt, że minister finansów, prezes Narodowego Banku Polskiego, wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę i premier mówią jednym językiem - Polska gospodarka ma trwałe, mocne fundamenty; polski system bankowy jest bezpieczny i Polsce nie grozi kryzys - dodał.
Już w czwartek Chlebowski oświadczył, że nie ma zgody jego partii, aby „straszyć Polaków” kryzysem gospodarczym. Nie ma zgody, żeby na kryzysie, który jest w Stanach Zjednoczonych, budować zaufanie publiczne. Mam wrażenie, że od kilku dni politycy PiS żerują na kryzysie amerykańskim i wykorzystują te elementy do bliżej nieokreślonych działań wewnątrz kraju - powiedział szef klubu PO.