Agnieszka Pomaska kolejny raz wygrała w sądzie z Anną Kołakowską. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok niższej instancji dotyczący głośnego internetowego wpisu byłej gdańskiej radnej PiS o posłance PO: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso". Sąd uznał, że Kołakowska znieważyła Pomaską, i skazał ją na 1000 złotych grzywny. To prawomocne orzeczenie.
Apelację od wyroku wydanego przez sąd okręgowy w marcu tego roku wniosła Anna Kołakowska, była radna klubu PiS w gdańskiej Radzie Miasta. Sąd uznał ją wtedy winną znieważania posła na Sejm RP. Orzekł, że Kołakowska nie nawoływała do nienawiści, a jedynie właśnie znieważyła parlamentarzystkę.
Wyrok był efektem subsydiarnego aktu oskarżenia, który Agnieszka Pomaska wniosła po tym, jak prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa ws. wpisu, uznając, że nie doszło do przestępstwa.
Teraz Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał w mocy cały wyrok z marca, uznając, że sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił fakty. W długim uzasadnieniu, w którym nie brakowało elementów poetycko-literackich, SA tłumaczył, dlaczego Anna Kołakowska znieważyła Agnieszką Pomaską, a nie jedynie skrytykowała.
"Coś" to zaimek rzeczowny, który odpowiada na pytanie: "co?". Czy można powiedzieć o człowieku: "coś"? Proszę sobie odpowiedzieć na to pytanie samemu. To już jest pierwszy element zniewagi - mówił w uzasadnieniu wyroku przewodniczący składu sędziowskiego Krzysztof Noskowicz.
Jako ciężką zniewagę określił natomiast nawiązanie do faktów historycznych i praktyki z czasów okupacji niemieckiej golenia na łyso kobiet uznawanych za kolaborantki.
To jest nawiązanie do powszechnie znanych faktów golenia kobietom głów w czasie II wojny światowej: te kobiety, które zadawały się z Niemcami, uznawane były za kolaborantki. Bliskość z wrogiem była często utożsamiana ze zdradą własnego narodu. Czyli mamy sytuację, w której Agnieszkę Pomaską trzeba "ogolić na łyso" i potraktować jako prostytutkę. To już jest ciężka zniewaga - mówił sędzia Noskowicz.
Wyjaśnienia byłej radnej PiS sąd uznał za... krętactwo, przypominając, że Anna Kołakowska miała tłumaczyć, że miała na myśli "coś zupełnie innego".
Język polski to piękny język, a wypowiedzi w tym języku należy interpretować zgodnie z literalnym brzmieniem, czyli to, co mówimy, jest prostym i jasnym komunikatem. I tak to należało odbierać. Można byłoby wręcz powiedzieć jak poeta: "Nade wszystko chodzi o to, aby słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywrócić i prawdziwość". Wyjaśnienia oskarżonej to nic innego niż krętactwo - mówił sędzia Krzysztof Noskowicz, cytując fragment "Modlitwy" Juliana Tuwima, zawartej w zbiorze "Kwiaty Polskie".
Cytatem z tego utworu sędzia posłużył się także na końcu ustnego uzasadnienia, przypominając, że mimo nawoływania obu stron do mediacji czy ugody w tej sprawie nie udało im się porozumieć i sprawa zawędrowała aż na poziom sądu apelacyjnego.
W tej sprawie zabrakło sądowi apelacyjnemu wzajemnej życzliwości, pojednania się, przeproszenia czy przebaczenia. W związku z tym życzmy sobie, żeby w nowym roku tego nam nie zabrakło. A nadto, żeby "prawo zawsze znaczyło prawo, a sprawiedliwość zawsze znaczyła sprawiedliwość" - zakończył odczytywanie uzasadnienia sędzia Noskowicz.
Wpis: "Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso" autorstwa Kołakowskiej pojawił się w maju 2016 roku na jednym z portali społecznościowych jako komentarz do zdjęcia przedstawiającego posłankę PO drącą kartkę z treścią projektu uchwały ws. obrony suwerenności Rzeczypospolitej i praw jej obywateli. Podczas debaty sejmowej Pomaska oceniła, że przygotowany przez PiS tekst jest kompromitujący i Sejm nie może go przyjąć. Mam nadzieję, że ta uchwała skończy w ten sposób - mówiła drąc kartkę.
(e)