Ucieczka krwawego Janukowycza daje bardzo dużo satysfakcji, ale jeśli spojrzeć na chłodno, to trzeba się bać o to, co może się wydarzyć w najbliższych dniach i tygodniach - pisze Tomasz Bielecki, dziennikarz "Gazety Wyborczej" w poniedziałkowym wydaniu gazety. "Wynegocjowany przez trio z UE kompromis miał dać trochę spokoju, a tymczasem w historii Ukrainy nastąpiło przyspieszenie w kierunku, który trudno przewidzieć" - dodaje.
Jak pisze dziennikarz, można wymienić trzy najgorętsze czynniki ryzyka. "Po pierwsze, nie zniknęli przecież przeciwnicy Majdanu, najsilniejsi we wschodniej Ukrainie, i zwolennicy Janukowycza, którzy w 2010 r. dali mu zwycięstwo wyborcze - wśród nich nadal znajdą się tacy, którzy go popierają. Po drugie, nadal istnieje groźba kompletnej zapaści gospodarczej Ukrainy. Po trzecie, nie zniknęła putinowska Rosja z wieloma starymi instrumentami w swej grze geopolitycznej - od podżegania do separatyzmów, przez swą bazę wojskową na Krymie, po kurek z gazem dla Ukrainy" - pisze w "Wyborczej" dziennikarz. W swoim komentarzu zastanawia się także, co w związku z sytuacją na Ukrainie zrobi prezydent Rosji, Władimir Putin.
- więcej na temat weekendowych wydarzeń na Ukrainie,
- ranking: Po jakiej uczelni zarobisz najwięcej?
(abs)