Nieprawidłowe umocowanie belek podtrzymujących drewnianą bramę - to zdaniem powiatowego inspektora nadzoru budowlanego z Zakopanego prawdopodobna przyczyna tragicznego wypadku w Białce Tatrzańskiej. Konstrukcja runęła wczoraj na babcię z wnuczkiem. Kobieta nie przeżyła, dziecko w ciężkim stanie jest w szpitalu.
Jak wyjaśnia inspektor powiatowy Jan Kęsek, w zagłębieniu, gdzie umocowana była brama, pod warstwą betonu gromadziła się woda doprowadzając do zbutwienia konstrukcji.
Nie trzeba być fachowcem, żeby zobaczyć, że jedną z przyczyn mógł być zły stan techniczny. Drewno ma to do siebie, że nie lubi zmian warunków atmosferycznych - słońca, później wody czy śniegu. Przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych, czyli silnego wiatru, mógł ten materiał nie wytrzymać takiego naporu - tłumaczy Kęsek.
Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci prowadzi prokuratura z Zakopanego. Chodzi o nieumyślne spowodowanie śmierci - powiedziała RMF FM prokurator rejonowa Barbara Bogdanowicz.
Śledczy zabezpieczyli dokumentację techniczną obiektu. Zostały zabezpieczone fragmenty konstrukcji, która się przewróciła. Nie można było całości zabezpieczyć ze względu na wielkość i ciężar. Ale te najważniejsze fragmenty, które uległy przełamaniu, zostały zabezpieczone. Chodzi o to, żeby można było powołać biegłego, który wypowie się, jaki był stan techniczny tej konstrukcji. Bo wyglądała ona rzeczywiście solidnie. Ale przewróciła się na skutek - takie są wstępne ustalenia - podmuchu wiatru - opowiada prokurator rejonowa Barbara Bogdanowicz.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi do 5 lat więzienia.
(mpw)