Choć informacja o tym, że premier Donald Tusk ma zamiar ruszyć w Alpy pojawiła się już w piątek, kiedy premier wracał z Moskwy, to do dzisiejszego poranka nikt nie chciał powiedzieć tego wprost. Dopiero Grzegorz Schetyna, gość Kontrwywiadu RMF FM, był pierwszym odważnym, ale i jemu przyszło to z dużym trudem.
Tę wielką tajemnicę wyjawił w rozmowie z Konradem Piaseckim. Na pytanie, gdzie jest premier, Schetyna nie chciał odpowiedzieć od razu. Naciskany jednak powiedział: Jest we Włoszech i jest gotowy do powrotu do Warszawy, jeżeli będzie taka potrzeba.
To zapewnienie to jednak tylko dyplomatyczny protokół. Zdaniem Konrada Piaseckiego, wizyta w Moskwie nie była aż tak pilna, aby premier porzucał narty i stoki i ruszał do Warszawy. Do spotkania Tusk-Kaczyński dojdzie zapewne dopiero po powrocie premiera, czyli w przyszłym tygodniu. Jeśli jednak prezydent będzie chciał koniecznie usłyszeć coś wcześniej, to zawsze może wezwać Radka Sikorskiego, który był razem z premierem w Moskwie.
Skąd te tajemnice dotyczące urlopu? Polski światek polityczny, szczególnie ten z górnej półki, bardzo nie lubi słowa "urlop" i to od zawsze. Jak prezydent jedzie na miesiąc do swojego ośrodka w Juracie, to Kancelaria Prezydenta zapewnia, że głowa państwa nie wypoczywa a wykonuje swoje obowiązki poza Warszawą. Podobnie było z Donaldem Tuskiem.