Centralne Biuro Antykorupcyjne nie może narzekać na brak chętnych do pracy. Jak dowiedział się "Dziennik", każdego dnia o przyjęcie w jej szeregi ubiega się od 10 do 30 chętnych.
Zła atmosfera wokół CBA i powołanie komisji ds. nacisków na służby wywołało falę plotek o rzekomym exodusie agentów, którzy w obawie o swoją przyszłość mieli w popłochu poszukiwać nowego zajęcia. Tymczasem kierownictwo Biura nie tylko je dementuje, ale
twierdzi, że jest odwrotnie. W ostatnich miesiącach regularnie przyjmujemy nowych funkcjonariuszy - mówi dyrektor gabinetu szefa CBA Tomasz Frątczak. Informuje, że od czasu wyborów z Biura odeszło zaledwie trzech funkcjonariuszy.
Rozczarowani mogą być z tego powodu politycy PO. Jeszcze niedawno przyznawali anonimowo, że liczą na to, że odchodzący agenci będą źródłem informacji i pokażą prawdę o służbie powołanej do życia przez PiS. Dziś porzucili nadzieję.
Julia Pitera uważa, że dopóki nie zakończą się prace sejmowej komisji śledczej badającej naciski na służby specjalne, szef CBA Mariusz Kamiński powinien się wstrzymać z rekrutowaniem nowych pracowników. CBA zatrudniło do dziś ponad 600 agentów spośród tysiąca możliwych miejsc. Aplikacje do pracy złożyło ponad 12 tys. kandydatów - podaje "Dziennik".