"Żałosna i dziecinna" - tak szef węgierskiego MSZ nazywa decyzję Radosława Sikorskiego o niezaproszeniu ambasadora Węgier na wczorajsze uroczystości w Warszawie. Wcześniej polskie MSZ poinformowało, że uroczysta inauguracja polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej odbędzie się bez jego udziału.
Wczoraj w Warszawie w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej odbyła się uroczysta inauguracja polskiej prezydencji w Radzie UE, którą nasz kraj objął 1 stycznia. Hasłem przewodnim Polski na ten czas jest "Bezpieczeństwo, Europo!".
Na wczorajszą uroczystość nie zostali jednak zaproszeni premier Węgier Viktor Orban, a także ambasador tego kraju Istvan Ijgyarto. Wcześniej minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wysłał do dyplomaty notę, w której poinformował, że nie jest on mile widziany na gali.
Decyzję polskiego ministra spraw zagranicznych można określić dwoma słowami: żałosna i dziecinna - powiedział szef węgierskiego MSZ Peter Szijjarto, cytowany przez węgierski portal HVG.
Ruch polskiego MSZ odbił się szerokim echem w Budapeszcie. Węgierska prasa pisze o zdecydowanym pogorszeniu stosunków polsko-węgierskich, które nastąpiło już pod koniec minionego roku, kiedy tamtejsze władze przyznały azyl polityczny Marcinowi Romanowskiemu.
Brak zaproszenia przedstawiciela Węgier na wczorajszą inaugurację komentują też węgierscy politycy. Lider tamtejszej opozycji Marton Tompos napisał w mediach społecznościwych: "przyjaźń między naszymi państwami, która przez dziesięciolecia była pewnym filarem, została zerwana".