53 dni przerwy między posiedzeniami starego i nowego Sejmu. Posłowie szóstej kadencji po raz ostatni spotkali się w połowie września. Ci nowo wybrani, po raz pierwszy zbiorą się 8 listopada.
Legislacyjny marazm może potrwać nawet do końca roku. Na początek posłowie będą musieli wybrać władze Sejmu. Będą mieli na to sporo czasu, bo i tak jak na razie nie ma projektów ustaw, którymi mogliby się zająć.
Koniec kadencji Sejmu oznacza dyskontynuację. Wtedy wszystkie nieuchwalone projekty trafiają do kosza, Sejm musi rozpoczynać pracę nad ustawami od początku - przypomina konstytucjonalista Marek Chmaj.
Skład nowego rządu poznamy dopiero 22 listopada. Zanim nowi ministrowie zabiorą się do pracy, będzie połowa grudnia. W tym czasie posłowie będą ustalać liczebność i składy komisji. Jedynym ich obowiązkiem będzie praca nad ustawą budżetową. Ale budżet to domena Komisji Finansów, w której zasiada około 50 posłów, a reszta... będzie mieć ferie jesienno-zimowe.