Radni Koalicji Obywatelskiej z Żyrardowa złożyli właśnie wniosek o nadanie imienia generała Fieldorfa "Nila" jednemu ze skwerów w centrum miasta. To skutek awantury o uchwałę rady sprzed tygodnia. Radni na wniosek mieszkańców - przywrócili dawną nazwę - Jedności Robotniczej - ulicy, która wcześniej nosiła imię organizatora i dowódcy Kedywu Armii Krajowej, zamordowanego przez komunistów w 1953 roku
Dwa lata temu koalicja, w której skład wchodzili radni Prawa i Sprawiedliwości, w ramach dekomunizacji zmieniła nazwę ulicy z Jedności Robotniczej na gen. Fieldorfa "Nila".
PiS nie zna historii naszego miasta Żyrardowa, historii miasta robotniczego - przekonuje szefowa struktur Platformy Obywatelskiej w Żyrardowie, Beata Rusinowska. Nazwa została przyjęta w okresie głębokiego PRL-u i ma zupełnie inne konotacje - odpowiada Arkadiusz Sowa, radni PiS. To był rok po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie. Wtedy partia chciała podkreślić tę wymuszoną jedność - tłumaczy.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek poinformował, że Instytut prześle do radnych Żyrardowa materiały edukacyjne. Chodzi m.in. o ilustrowany licznymi fotografiami i dokumentami album o gen. Auguście Emilu Fieldorfie "Nilu" - żołnierzu Legionów Polskich, uczestniku wojny polsko-bolszewickiej, także wojny obronnej w 1939 r. i dowódcy Kedywu Komendy Głównej AK, który po wojnie został najpierw aresztowany i wywieziony w głąb ZSRS, a po powrocie znowu aresztowany, tym razem przez Urząd Bezpieczeństwa, i po sfingowanym procesie skazany na karę śmierci.
Publikacja ta - jak podkreśla IPN - pokazuje gen. Fieldorfa "nie tylko jako wzorowego żołnierza i niezłomnego bohatera, lecz także człowieka z krwi i kości, kochającego męża i ojca, lojalnego kolegę, który potrafił cieszyć się życiem, a w razie potrzeby wesprzeć nie tylko dobrym słowem".
Zmianę nazwy ulicy Fieldorfa “Nila" w Żyrardowie i analogiczną sytuację w w Białymstoku (tam Rada Miasta przegłosowała zmianę nazwy ulicy mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" na ulicę Podlaską) ostro skomentował minister kultury Piotr Gliński.
To jest zakłamywanie historii. To faktycznie jest coś niebywałego, że w 80 lat po wojnie, 30 lat od zmian prodemokratycznych w Polsce, wciąż znajdują się ludzie reprezentujący, wydawałoby się, poważną partię opozycyjną, taką, która uważa, że nie wywodzi się z postkomunizmu, z tego dziedzictwa postkomunistycznego, którzy kasują nazwy odwołujące się do polskich bohaterów narodowych - powiedział Gliński dziennikarzom.
Kto może coś mieć przeciwko gen. Fieldorfowi czy przeciwko “Łupaszce" - zastanawiał się minister kultury. Jak mówił, obie te osoby zostały "zamordowane przez komunistyczne służby, przez ubecję". Nie wiem, czy potomkowie tej ubecji mają takie wpływy współcześnie, że mogą dalej jeszcze kasować pamięć o tych ludziach. Nie dość, że zostali oni zamordowani przez zdrajców, ludzi, którzy wysługiwali się sowieckim władzom to jeszcze teraz próbuje się ich pamięć zakłamać czy zniwelować - podkreślił Gliński.
Minister kultury ocenił, że to jest "tryumf kłamstwa historycznego". Na to nie można pozwolić. To jest rzecz, która jest nie do wytłumaczenia i nie do zrozumienia w niepodległym, wolnym i dumnym kraju, jakim jest Polska - zaznaczył szef resortu kultury.