Sekcja zwłok dziewczynki nie wykazała żadnych obrażeń, nie znaleziono przyczyny śmierci dziecka - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Chodzi o śledztwo w sprawie tragicznej pomyłki w szpitalu Żeromskiego w Krakowie. To tam pielęgniarka zamiast chlorku sodu podała dziecku chlorek potasu. Prowadząca śledztwo prokuratura przesłuchała już pierwszych świadków.
Sekcja zwłok dziewczynki częściowo potwierdziła dotychczasowe ustalenia, czyli że dziecku zaaplikowano niewłaściwy lek - zamiast chlorku sodu chlorek potasu. Podanie chlorku potasu może doprowadzić do hiperkalemii, a ta z kolei do zatrzymania akcji serca. Zgon może wtedy nastąpić zaledwie w ciągu kilku sekund, a działanie leków stosowanych podczas resuscytacji jest ograniczone. Wszystko wskazuje na to, że tak było - pierwsi świadkowie mówią właśnie o błędzie przy podawania leków.
W czasie sekcji nie ujawniono żadnych obrażeń i przyczyn śmierci dziewczynki. Pobrano próbki do badań histopatologicznych. Ich wyniki będą dopiero za kilkanaście dni.
Rodzice dziewczynki byli na oddziale, kiedy pomyłkowo podano ich córce lek. Widzieli całe zdarzenie i opowiedzieli o tym ze szczegółami prokuratorowi. Co ważne, ich zeznania oraz zabezpieczone materiały - m.in. ampułki z lekami - mogą być kluczowe w całym śledztwie, ponieważ środek, który podano dziewczynce, szybko rozkłada się w organizmie.
Całą sprawę wyjaśnia też zespół powołany przez dyrektora szpitala. Jak się dowiedział nasz reporter, wykwalifikowana pielęgniarka, która się pomyliła, pracuje w szpitalu od dwóch lat. Kobieta została zawieszona.
(mpw)