Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie zbada zawiadomienie prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Zarzuca on śledczym ingerowanie w dowody rzeczowe w jego sprawie - dowiedzieli się reporterzy śledczy RMF FM.
Karnowski, powołując się na opinię Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, twierdzi, że ktoś z prokuratury lub CBA ingerował w nagranie na dyktafonie, którym Sławomir Julke nagrywał premiera Donalda Tuska.
Decyzja prokuratury oznacza, że Prokurator Generalny potraktował sprawę poważnie. W ekspertyzie przygotowanej przez krakowski instytut, pojawiło się stwierdzenie, że tak zwana suma kontrolna dyktafonu, czyli liczba pokazująca, czy coś się działo z nagraniem, nie zgadza się. Oznacza to ingerencję w nagranie.
Sprawa zaniepokoiła Karnowskiego, który zdecydował się wytoczyć najcięższe działa. Złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prokuraturę. Zawiadomienie prezydenta Sopotu dotyczy materiału dowodowego z postępowania prokuratury gdańskiej. Chcąc uniknąć zarzutu stronniczości zapadła decyzja Prokuratora Generalnego o przekazaniu tej sprawy do Szczecina - tłumaczy rzecznik prokuratury Mateusz Martyniuk.
Jak tylko zawiadomienie trafi do Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie, jej szef przekaże je konkretnemu prokuratorowi, który zdecyduje, czy rozpocząć wyjaśnianie sprawy, czy odmówić wszczęcia śledztwa.
Z nieoficjalnych informacji dziennikarzy śledczych RMF FM wynika, że prokurator zajmie się sprawą, bo materiał dowodowy w postaci ekspertyzy jest poważny. Nie można go zostawić przed wyjaśnienia.
Ewentualne śledztwo w tej sprawie postawi w niezbyt korzystnym świetle prokuraturę w Gdańsku, która od dłuższego czasu zajmuje się rzekomymi przestępstwami korupcyjnymi Jacka Karnowskiego.
Roman Osica