Wadliwa ordynacja wyborcza i malkontenctwo tych przedstawicieli SLD, którzy byli słabi i dlatego odpadli - oto odpowiedź Leszka Millera na zarzuty dotyczące poważnych błędów popełnionych w czasie kampanii wyborczej. Na spotkaniu kierownictwa partii rozliczano dzisiaj przygotowujących wybory i układano plany przyszłych rozmów.
Ich celem ma być pozyskanie poparcia dla nowego rządu. W Sojuszu, jak to w Sojuszu, nawet jeśli rodzinny dom się rozpada, chwieje czy gnije, fasada pozostaje nienaruszona. Czterdzieści osób za zamkniętymi drzwiami uprawiało ostry boks na słowa i „prało brudy”, a potem zza tych drzwi wyłonił się Krzysztof Janik i z kamienną twarzą powiedział: „Wydawało nam się, że niczego nie zaniedbaliśmy”. Prawda jest jednak taka, że setki przegranych kandydatów Sojuszu oskarża sztab o ciężkie błędy, między innymi o to, że listy były źle skonstruowane, a do startu dopuszczono zbyt wielu i w tym tłumie stratowani zostali ci naprawdę wartościowi. Leszek Miller ma na te pytania gotowy zestaw odpowiedzi. SLD podjęło decyzje o rozpoczęciu rozmów z ewentualnymi partnerami w nowym Sejmie. Po jutrze nastąpi pierwsze takie spotkanie. Konfrontacja jednej „wielkiej trójcy” z drugą. Miller, Borowski i Pol zasiądą do rozmów z Olechowskim, Płażyńskim i Tuskiem. Celem rozmów będzie wyłonienie silnego rządu i organizacja przyszłego parlamentu. To jeszcze nie będą rozmowy koalicyjne, lecz raczej rekonesans i „przewąchiwanie”. Po PO przyjdzie czas na rozmowy z pozostałymi partiami.
18:40